- Weszli, dziewczyna była przy drzwiach. Mężczyzna zrobił zakupy. W momencie, gdy przyszło do płacenia, mężczyzna z plecaka wyciągnął broń, wymierzył w twarz, zażądał pieniędzy. Dziewczyna dała wszystkie pieniądze, jakie były w kasie. Gdy dała im te pieniądze, padł strzał. Broń gazowa. Padł strzał prosto w twarz. Gdy przyjechała grupa kryminalna, stwierdzili, że jest tutaj monitoring. Był kontakt z właścicielem punktu, gdzie był monitoring, o zabezpieczenie tego monitoringu. Po miesiącu zadzwoniłem na komisariat, dowiedzieć się, na jakim etapie jest śledztwo. Dowiedziałem się, że sprawcy nie są wykryci, że są niezidentyfikowani. Wtedy zapytałem o monitoring. Można powiedzieć, chociaż była to rozmowa telefoniczna, policjant „wystawił oczy”. Naprawdę był zdziwiony, że coś takiego jest. Nawet nie wiedział, gdzie to odebrać – opowiada właściciel sklepu. Jak się okazuje, sprawcy przed napadem spędzili w pobliżu pół dnia, obserwując sklep. Kamera monitoringu nagrywa ich aż sześć razy w ciągu niecałej godziny. Sklep znajduje się w okolicy dużego osiedla, w pobliżu jest stacja benzynowa. Można założyć, że skoro bandyci przebywali w okolicy co najmniej od południa, ich twarze mogły zarejestrować wyraźniej także kamery z innych monitoringów. - Biegli wypowiedzieli się, że na podstawie dostępnych nagrań nie jesteśmy w stanie zidentyfikować sprawców. Ale oczywiście, z kamery w bankomacie jest szansa, że można było zobaczyć ich twarze – przyznaje Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy małopolskiej Policji. Jak się okazuje policja wystąpiła o monitoring do operatora bankomatu, przy którym znajduje się kamera, ale dopiero po naszej sugestii. Wcześniej - mimo że w posiadaniu policji od kilku dni było pierwsze nagranie - nikomu nie przyszło to do głowy. Właściciel sklepu, w którym doszło do napadu ma nadzieje, że po emisji materiału UWAGI! ktoś rozpozna bandytów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że policja nie jest specjalnie zainteresowana ich ujęciem.