Z reporterem UWAGI! spotkała się ubrana w strój moro, w rękach trzyma „kałasznikowa”. Na co dzień jest tłumaczką. Rok temu wstąpiła do Obrony Narodowej. - Spotykamy się raz w miesiącu. Na dwa dni – wylicza. Szkolenia – w których udział mogą brać tylko osoby dorosłe - obejmują taktykę walki, ćwiczenia sprawnościowe i strzelanie z ostrej broni pod okiem instruktorów. - Każdy obywatel powinien mieć możliwość obrony siebie i swojego kraju – podkreśla Anna. Również Hubert Zalewski, zastępca dowódcy w paramilitarnym stowarzyszeniu Obrona Narodowa, chce bronić kraju na własną rękę. – Jesteśmy „testosteronowcami”: jak nie ma ryzyka, to nie ma zabawy. My się nie boimy, tylko przygotowujemy do obrony kraju – mówi Zalewski. Choć od razu dodaje: - Cenię sobie rosyjską kulturę i nie chciałbym się z nimi bić. Wolałbym, żebyśmy się spotykali w salach teatralnych.
Marcin Waszczuk służył w wojsku przez 17 lat. Obecnie pracuje w banku, a w wolnym czasie jest komendantem Związku Strzeleckiego "Strzelec OSW", największej tego typu organizacji w Polsce. W profesjonalny sposób szkoli się tu prawie cztery tysiące osób! – MON choćby nie wiem, jak było bogate i zorganizowane, nie udźwignie budowy obrony terytorialnej. To powiaty, gminy, małe dzielnice, ci ludzie, którzy tu mieszkają będą bronili swojej ojcowizny! – mówi z przejęciem Waszczuk. I argumentuje: - Żołnierz z Zakopanego będzie bronił Szczecina, ale nie tak zaciekle, jak rodzinnego Zakopanego!
Na wsparcie polityków mogą liczyć organizacje paramilitarne w województwie lubelskim. Burmistrz Świdnika, który sam należy do stowarzyszenia Obrona Narodowa, finansuje na przykład federację Obrona Terytorialna Województwa Lubelskiego.
- Świdnik będzie mieć własną armię, czy to prawda? – pytamy burmistrza.
- To za mocno powiedziane. Mamy stowarzyszenia, które chcą wypełniać konstytucyjny obowiązek obrony ojczyzny, a samorząd chce je wspierać – odpowiada dyplomatycznie burmistrz, Waldemar Jakson.
Jedną z organizacji, która weszła w skład Obrony Terytorialnej Województwa Lubelskiego jest Legia Akademicka Katolickiego Uniwersytetu w Lublinie. Jej instruktorzy szkolą między innymi uczniów klas mundurowych.
- Do czego służy broń? – pyta uczniów prowadzący zajęcia Jakub Kołodziej z Legii Akademickiej KUL.
- Do zabijania, panie kapralu! – odpowiada jedna z uczennic.
- Do zabijania! Mocne słowa – komentuje Kołodziej.
Pół roku temu w Szczecinie powstała Gwardia Narodowa. Założyli ją: psychiatra, związkowiec Solidarności i historyk. – Teraz największym zagrożeniem jest dla nas Rosja. Kolejnym: Islamiści – ocenia Wojciech Woźniak, który należał do Federacji Młodzieży Walczącej, podziemnej organizacji opozycyjnej w okresie PRLu.
Bartłomiej Ilcewicz jest działaczem organizacji kultywującej pamięć o „żołnierzach wyklętych" oraz Porozumienia Środowisk Patriotycznych, skupiajacych organizacje narodowe, które same siebie określają jako antysystemowe i często głoszą hasła nacjonalistyczne. Kiedy reporter UWAGI! pyta Ilcewicza, czy do Gwardii Narodowej mogłaby wstąpić osoba homoseksualna, ten dość długo i zawile przekonuje, że „takie środowiska często wypowiadają się bardzo źle o ojczyźnie”. – Np. w taki sposób, że nie warto umierać za ojczyznę – twierdzi Ilcewicz.
Pod koniec marca powstała Federacja Stowarzyszeń Proobronnych, zrzeszająca 80 ze 120 organizacji paramilitarnych, działających w Polsce. Ministerstwo Obrony Narodowej obiecało im wsparcie. – Zależy nam na tym, żebyśmy zostali oficjalnie uznani za komponent wojska – mówi wprost Anna.