Kiedy Darek miał 12 lat uciekł od rodziców do domu dziecka. O jego tragicznej historii dowiedziała się pani Bożena z Poznania, która zaczęła odwiedzać chłopca w placówce. Z czasem więź między nimi stawała się silniejsza, a pani Bożena zabierała chłopaka do siebie na święta. Tak rozpoczęła się ich długoletnia znajomość. Po opuszczeniu domu dziecka Dariusz przeprowadził się do Jasienia i zaczął remontować swoje mieszkanie. Właśnie to małe, niespełna 20 metrowe lokum w tej starej kamienicy miało otworzyć nowy rozdział w życiu 21-letniego Dariusza. To właśnie tu miał startować w dorosłe życie po 10 latach spędzonych w domu dziecka. Problemy zaczęły się w chwili, gdy pieniądze, które dostał na usamodzielnienie szybko się skończyły. Pani Bożena pomogła mu znaleźć pracę w Poznaniu. Tam pracował na budowach i jako kurier. Niestety praca dość szybko się skończyła. Darek nie poddawał się i korzystając z gościnności pani Bożeny ciągle szukał nowej pracy. Niestety- bezskutecznie. Po nieudanych spotkaniach z pracodawcami Darek zdecydował nie nadużywać dłużej gościnności pani Bożeny i wrócił do Jasienia z nadzieją, że w rodzinnym mieście uda mu się odmienić swoje życie – tu jednak życie dało mu po raz kolejny raz bolesną lekcję. - Poznałem dziewczynę. Byliśmy razem. W piątek się widzieliśmy i wszystko było ok. Nagle, w sobotę napisała, że z nami koniec. Cały dzień przepłakałem. Następnego dnia dzwoniłem do niej z prośbą, żeby do mnie wróciła. Nie odbierała. Napisała tylko, że to koniec, że nic do mnie nie czuje. Wtedy rozebrałem golarkę, wziąłem żyletki i poprzecinałem sobie żyły - opowiada Darek. Pogotowie zabrało Darka do szpitala. Po dwóch dniach wyszedł i wrócił do Jasienia. Mimo starań wciąż nie udało mu się doprowadzić do użytku mieszkania, które otrzymał z gminy. Nie ma w nim prądu, a łazienka i kuchnia wymagają dużych nakładów, na które go nie stać. Jedyną osobą, która wspiera Darka w Jasieniu jest radny Adam Kamyszek. Zorganizował dla wychowanka domu dziecka obiady w miejscowej restauracji i pomaga mu w poszukiwaniu pracy. Trudno zrozumieć dlaczego władze Jasienia przyznały wychowankowi domu dziecka mieszkanie, które wymagało tak ogromnych nakładów. Dlaczego nie pozwolono mu zamieszkać w godziwych warunkach?