Białaczka, guz mózgu i rak piersi „Nie wiemy, ile mamy”

TVN UWAGA! 4920433
TVN UWAGA! 297239
Jako pierwszy zachorował mąż pani Marty. Zdiagnozowano u niego białaczkę. Drugi był ich syn Ignaś, który urodził się z chorobami genetycznymi, problemami z sercem. Chłopiec ma też guza mózgu. Teraz pomocy i leczenia potrzebuje również pani Marta, u której zdiagnozowano raka piersi.

Diagnozy

Marta Pianko choruje na niezwykle rzadki podtyp raka, z nieoperacyjnym guzem piersi. Rokowania lekarzy od początku nie brzmiały optymistycznie. Marta jest w tej chwili poddawana chemioterapii, która ma powstrzymać chorobę.

- Jak dowiedziałam się o raku, nawet nie uroniłam łzy. Sama diagnoza była szokująca, że mam raka piersi, w trzecim, przedostatnim stadium, z bardzo trudnym leczeniem. Czeka mnie mastektomia radykalna i radioterapia, dalej jest znak zapytania. Chemia, pomimo że jest trudna, to jest coś, co po prostu muszę zrobić – mówi Marta Pianko.

Ale to nie pierwsza tak zła diagnoza usłyszana przez kobietę. Jako pierwszy w rodzinie zachorował jej mąż Marek.

- Byliśmy młodym małżeństwem. Wprowadziliśmy się do nowego mieszkania i szczęścia było mnóstwo. Po trzech miesiącach zostaliśmy zszokowani informacją o mojej chorobie. Po dokładnej diagnostyce okazało się, że są u mnie dwie białaczki. Szpikowa i limfoblastyczna – opowiada Marek Pianko i dodaje: - W momencie, kiedy się boisz, dobrze jest otoczyć się kimś bliskim.

Rokowania były bardzo słabe, ale pani Marta walczyła o życie męża.

- Wyszedł w 2009 roku ze szpitala a w 2010 w sierpniu urodził się Ignacy. Jego „kariera” na szpitalnych blokach, zaczęła się w wieku sześciu tygodni z pierwszą operacją. W wieku 5,5 miesiąca przeszedł bardzo trudną operację na otwartym sercu. Czeka nas jeszcze ciężki egzamin, czyli operacja guza mózgu. Ignaś w tym roku kończy dziewięć lat, co daje osiem lat jego heroicznej, ciężkiej pracy – mówi Marta Pianko.

Małżeństwo zdecydowało się na drugie dziecko. Maja urodziła się we wrześniu 2017 roku. Jako jedyna z całej rodziny jest zdrowa.

- Jest taką iskierką, która wniosła w nasze życie normalność – przyznaje kobieta.

„Nie chcę być ofiarą”

Mimo wielu obowiązków rodzinnych oraz poważnych dolegliwości, Marta wciąż pracuje i spełnia się zawodowo. Praca również napędza ją do walki z chorobą, ponieważ odczuwa duże wsparcie kolegów.

- Chcę pracować, mam wspaniałych kolegów w pracy. Jest to dla mnie dodatkowy lek w moim schemacie leczenia – przyznaje Marta.

Panią Martę wspiera również jej szef.

- Znam Martę już kilka lat. Mogę powiedzieć o niej, że jest wojowniczką. Niezależnie od projektu jakiego się podejmie, robi go najlepiej. Od początku wiedziałem, że praca będzie elementem terapii. Wspieramy się nawzajem i o to chodzi – komentuje Bartosz Hlawacik, prezes zarządu „Medela”.

Siła, energia i optymizm pani Marty, to jej szansa na powrót do zdrowia.

- Pani Marta ma raka piersi o niekorzystnym rokowaniu. Mimo wszystko się nie poddaje, ma niesamowitego ducha walki. Były robione badania i te pacjentki, które posiadają takiego ducha walki i motywację, lepiej się leczą – mówi dr Izabela Lemańska, onkolog.

Pani Marta robi wszystko, aby wygrać z chorobą.

- Jeśli poddajemy się tylko i wyłącznie biegowi spraw, to stawiamy się trochę z założenia w roli ofiary. A ja nie chcę być ofiarą. Chcę pokazać, że chęć życia i energia, którą my dajemy, to jest dodatkowy lek w systemowym leczeniu. Staram się funkcjonować z uśmiechem, nawet przez łzy i z trudami fizycznymi.

Szansą dla chorej kobiety jest nowoczesna, eksperymentalna terapia immunologiczna.

- Marta jest zainteresowana immunoterapią, która w tym momencie jest na etapie badań klinicznych – wyjaśnia onkolog.

Dołącz do zbiórki

Immunoterapia jest niezwykle kosztowna, przerasta możliwości rodziny. Dlatego w akcję pomocy na rzecz ratowania życia Marty, włączyli się przyjaciele organizując w serwisie Siepomaga zbiórkę pieniędzy.

- Marta przez 10 lat walki z różnymi przeciwnościami losu, zawsze była postrzegana jako silna osoba. Dawała sobie radę z największymi problemami. Gdy z powodu własnej choroby trafiła do szpitala, potrzebowała wsparcia bliskich i znajomych – mówi Aleksandra Jankowska, przyjaciółka Marty.

Rodzina Marty, mimo przeciwności losu, stara się cieszyć każdą chwilą.

- Już od wielu lat powtarzam, że czas ma dla mojej rodziny troszkę inną definicję. Nie wiemy, ile go mamy. To jest taka świadomość, która sprawia, że trochę zmienia się podejście i perspektywa do życia. Nauczyliśmy się tego oboje i pracujemy nad tym z Ignacym, żeby być tu i teraz – mówi Marta.

Panią Martę wesprzeć może każdy na stronie jej zbiórki. Kliknij TUTAJ.

podziel się:

Pozostałe wiadomości