Dziś przed krakowskim sądem stanęło trzech mężczyzn. Są oskarżeni o dokonanie pięciu zabójstw właścicieli kantorów. Tadeusz G., uważany za szefa grupy odrzuca oskarżenia. O niewinności zapewnia również najmłodszy z oskarżonych 32-letni Wojciech W. Tylko Jacek P. przyznał się do winy. Prokuratura uważa, że mężczyźni odpowiadają za zastrzelenie właściciela kantoru w Kraśniku (grudzień 07), zabicie mężczyzny w Tarnowie (styczeń 07), zastrzelenie właściciela kantoru w Piotrkowie Trybunalskim i usiłowanie zabicia jego żony (luty 07). Do ostatniego napadu doszło w Myślenicach gdzie uzbrojeni w broń maszynową Jacek P. i Wojciech W. mieli zastrzelić właściciela kantoru i jego syna (luty 07). W styczniu 2006 r. próbowali zabić Krzysztofa Książka w Sosnowcu. - Wracałem samochodem do domu – mówi Krzysztof Książek. – Gdy parkowałem, podszedł człowiek w kapturze. Wyglądał, jak zwyczajny przechodzień. Przeszedł koło samochodu i strzelił do mnie. Kula przeszyła czaszkę. Krzysztof Książek cudem przeżył. Tym, który strzelał był Jacek P. Sygnał dał mu przez krótkofalówkę Tadeusz G. Według prokuratury następne zbrodnie miały podobny przebieg – Tadeusz G. kierował akcją, Jacek P. i Wojciech W. strzelali. - Chodziło o wyeliminowanie osoby, która mogłaby ich rozpoznać – mówi Katarzyna Płończyk z Prokuratury Krajowej, autorka aktu oskarżenia. – W ich działaniach następowała ”profesjonalizacja”. Od użycia jednej jednostki broni krótkiej do dwóch, w tym jednej maszynowej. Od dwóch do trzech osób, co zapewniało większą mobilność. Część ofiar nie miała przy sobie żadnych pieniędzy. Podczas pozostałych napadów sprawcy zrabowali niecałe 240 tysięcy złotych. Oskarżonym mężczyznom w razie przyjęcia ich winy przez sąd grozi dożywotnie więzienie. Tylko Jacek P. za współpracę przy wyjaśnianiu sprawy ma szansę na łagodniejszy wyrok. Dzięki jego zeznaniom policja odkryła, że do kolejnego napadu miało dojść w Wolbromiu. Bandyci mieli już wytypowaną ofiarę. Kim są oskarżeni? Tadeusz G. prowadził gospodarstwo rolne, jest ojcem dwójki dzieci. Miał opinię człowieka niekonfliktowego, uczynnego, bardzo zżytego z rodziną. Wojciech W., z zawodu ślusarz samochodowy był bezrobotny, utrzymywali go rodzice, którymi z wielką troskliwością się opiekował. Jacek P., operator obróbki skrawaniem, jako jedyny przyznał się do winy. Jego znajomy mówi, że był zmuszany do udziału w zbrodni. - Podpalono mu samochód, budynek na terenie posesji, ostrzelano okna – mówi znajomy Jacka P. – Dostał list, żeby pamiętał, że ma rodzinę i dzieci. Załamał się psychicznie. Nie mógł się z tego wycofać. Już więzieniu Jacek P. napisał list do Krzysztofa Książka. Błaga w nim o przebaczenie. Ale Krzysztof Książek nie zamierza wybaczyć. Kim był Jacek P., prowadzący podwójne życie mężczyzna? W jego życiu jest jeszcze jedna tajemnica, którą reporterowi UWAGI! udało się poznać. Jaką?