Sprawą zlecenia brutalnego pobicia UWAGA! zajmowała się kilka miesięcy temu. Jarosław R. i Marek I. prowadzili przed laty wspólny interes. Potem ich drogi rozeszły się. Stali się wrogami. R. zlecił bandytom zmasakrowanie I. Oprawcy mieli przestrzelić mu nogi, wydłubać oczy, uciąć język. Jarosław R. po wydaniu zlecenia na byłego współnika zgłosił się do prokuratury i oskarżył Marka I. - że to on dybie na jego życie. Wynajęci oprawcy poszli jednak do Marka I. i opowiedzieli mu o wszystkim. Dali mu też kasetę z nagraniem rozmowy ze zleceniodawcą. R. miał zapłacić pięć tys. zł za okaleczenie swego konkurenta. - Nawet do głowy by mi nie przyszło, żeby komuś oczy wydłubywać – mówi dziś Jarosław R. – Wolałbym nawet w najgorszym wypadku, żeby człowiek nie cierpiał. Marek I. zgłosił sprawę skarżyskiej prokuraturze. Ta tymczasowo aresztowała Jarosława R., ale sąd w Skarżysku decyzję prokuratury uchylił. Uznał, że nie zachodzi obawa o mataczenie z jego strony, a że nie opuszcza też swego miejsca zameldowania, może wobec tego przebywać na wolności. Tak się też stało. Wkrótce Jarosław R. pobił jednak swoją konkubinę Monikę i za to trafił do aresztu. Konkubina, która dotąd zeznawała na korzyść R. tym razem powiedziała prawdę. Potwierdziła, że R. zlecił zmasakrowanie Marka I. - Najpierw chciał go zlikwidować, ale po czasie uznał, że nie ma po co – mówi Monika. – I chciał wtedy, żeby on cierpiał: kazał obciąć mu nogi, wydłubać oczy, obciąć język. Monika zeznała także, że jej konkubent miał w sądzie dwie przyjaciółki, które dostarczały mu informacje z procesu i instruowały, jak ma zeznawać. Potem znajomy R. instruował także Monikę. Sprawa Jarosława R. trafiła do kieleckiego sądu okręgowego. Ten także nie znalazł podstaw do zatrzymania podsądnego. Sąd po ocenie postępowania w pierwszej instancji doszedł do wniosku, że ma powodu do tymczasowego zatrzymania. Jarosław R. przebywa więc na wolności. Marek I. zastanawia się, do czego musi dojść, by trafił za kratki. - Ten człowiek po raz kolejny uchodzi bezkarny – mówi. – Chyba dopiero, gdy spełni swe groźby, ktoś w sądzie w Skarżysku czy w Kielcach zainteresuje się nim.