Bez porozumienia

TVN UWAGA! 136066
Na ich wieloletniej walce cierpią ludzie i zwierzęta. Już dwukrotnie prezentowaliśmy sprawę konfliktu między ojcem a synem. W Nakle nad Notecią nie ma prokuratora i sędziego, który nie prowadziłby spraw tej rodziny. Ale zarówno prokuratura, jak i sądy bezradnie rozkładają ręce, a większość spraw jest umarzana. Czy jest szansa na to, że ojciec z synem będą potrafili zapomnieć dawne urazy i dojść do porozumienia?

- Część budynku trzeba było rozebrać, bo stwarzał zagrożenie. Ściany popękały po jego przeróbkach, garaż właściwie sam się zawalił. Zostały na chwilę obecną dwa budynki. Czekamy na biegłego, który powie czy budynek może być dalej zamieszkiwany czy nie. To ojciec musi wiedzieć, czy warto było walczyć. Jest stąd wymeldowany, więc powrotu tu już nie ma – mówi Andrzej Kardach. 28-letni Andrzej Kardach od lat spiera się z ojcem o majątek. Każde odwiedziny na posesji ojca dokumentował, a wiele z tych szokujących nagrań umieścił w internecie. Od lat sprawami zgłoszonymi przez tę rodzinę zajmują się prokuratury i sądy. Syn między innymi oskarżał ojca o zabicie czterech szczeniąt i kilkudziesięciu gołębi, z kolei ojciec syna o pobicie, podpalenie i próbę wysadzenia domu. - Od 2007 roku znalazłem 42 sprawy, ogólnie mówiąc dotyczące Daniela D. Wszystkie sprawy zostały umorzone – mówi Zbigniew Kozber, Prokurator Rejonowy w Nakle nad Notecią. Przyczyny umorzeń były różne. W większości postępowań - tak jak w sprawie podpalenia domu - nie udało się wykryć sprawcy. W przypadku zabicia gołębi postępowanie umorzono, bo biegli uznali, że ojciec Andrzeja Kardacha był wtedy niepoczytalny. - Gdyby rodziną zajął się mediator, byłoby wspaniale. Pomogłoby to rodzinie, ułatwiłoby sprawę i odciążyło tutejszą prokuraturę od niepotrzebnych spraw – mówi Zbigniew Kozber, Prokurator Rejonowy w Nakle nad Notecią. Wcześniej umówiliśmy się na rozmowę z ojcem Andrzeja Kardacha. - Nie chcę już tego wszystkie ujawniać, co wiadomo. Tu jest mi dobrze, tu mam spokój. Jestem niezadowolony, że zgodziłem się porozmawiać. Im więcej rozgłosu, tym gorzej dla mnie. A on i tak robi, co chce – uważa Daniel Danielewski, ojciec Andrzeja Kardacha. Agnieszka Abramczyk jest mediatorem rodzinnym. Po obejrzeniu dotychczasowych reportaży przyznała, że w swojej pracy nie spotkała się jeszcze z tak głębokim konfliktem pomiędzy ojcem a synem. - Konflikt w tej rodzinie jest bardzo zakorzeniony i trudny do rozwiązania. Myślę, że ważne jest to, co się zadziało u nich kiedyś dawno. Syn był w wieku szkolnym, kiedy coś zaczęło się nie tak układać – mówi Agnieszka Abramczyk, strefamediacji.pl. Okazuje się, że od najmłodszych lat Andrzej był kartą przetargową między ojcem a matką. Ojciec przetrzymywał chłopca, kiedy podczas sprawy rozwodowej doszło do sporów między małżonkami. W internecie odnaleźliśmy reportaż telewizyjny sprzed prawie 20 lat. - Tak wyglądało całe życie – kłamanie, podstawianie fałszywych świadków. Wtedy miałem pięć, sześć lat. Nie sądzę, żebym wiedział, co się dzieje – mówi Andrzej Kardach. Matka Andrzeja, która teraz przebywa za granicą, oglądała poprzednie reportaże UWAGI!. - Czułam żal, ale z drugiej strony mogę powiedzieć, że wreszcie nie dał się jemu pobić. Andrzej został zabrany, bo mógł już pomagać w gospodarstwie. Był darmowym robotnikiem. My mieszkaliśmy w bloku, a wiadomo dla dziecka na wsi to atrakcja: zwierzątka, krówki, kotki…. On mu powiedział, że jeżeli nie będzie tam, to wszystko pozdycha. Kotki, pieski,… I Andrzej powiedział: mama ja chwile tam zostanę, bo muszę im mleko dawać. Tu nie można mówić o pogodzeniu. Niech się traktują jak obcy ludzie: do widzenia, nie znamy się – mówi Ewa Nowak, matka Andrzeja Kardacha. - 12 lat byłem przez niego bity. Wyprowadziłem się, kiedy on przyszedł do mnie do pokoju i chciał mnie bić. Oddałem mu tak, że wpadł w drewno. Stałem się silniejszy. Przez 12 lat musiałem z nim mieszkać. Każde powiedzenie, że chcę jechać do mamy, kończyło się biciem. Miałem zakaz kontaktowania się z siostrą, mamą, babcią – wspomina Andrzej Kardach. Czy jest szansa na to, że ojciec z synem będą potrafili zapomnieć dawne urazy i dojść do porozumienia? - Mediacje? To nie jest do załatwienia – mówi Daniel Danielewski, ojciec Andrzeja Kardacha. - Mediacje? Za te krzywdy? – dodaje Andrzej Kardach. - To świadczy o bardzo dużym bólu jednej i drugiej strony. Oni potrzebują siebie, żeby funkcjonować. Oni chcą mieć kontakt. Myślę, że strony żyją tym konfliktem. Nie wiem czy oni chcą go jeszcze rozwiązać, czy nie jest to już ich życie codzienne. Obojętnie, jakie kroki zostaną podjęte, ten konflikt będzie trwał – uważa Agnieszka Abramczyk, strefamediacji.pl.

podziel się:

Pozostałe wiadomości