Od dwóch lat na pograniczu województw świętokrzyskiego i podkarpackiego grasują bandy złodziei, napadających na domy w miasteczkach i wsiach. Uzbrojeni w łomy, kije bejsbolowe, pistolety. - Dwóch napastników wpadło w kominiarkach, przyłożyli mi pistolet do głowy – opowiada Anna S. mieszkanka Majdanu Królewskiego. – Przywiązali mnie do wózka, a moją matkę wywlekli na korytarz. Grozili, że jeśli nie dam pieniędzy, pobiją ją. Krystyna S. została brutalnie skopana. Po napadzie jej córce udało się przegryźć taśmę, którą była skrępowana i zadzwonić do siostry. Ofiarami ostatniego napadu było starsze małżeństwo spod Nowej Dęby. Leżą w szpitalu, w ciężkim stanie. Złodzieje ukradli im 70 tys. zł. Dobrze wiedzieli, kogo napadają. Są coraz lepiej zorganizowani, coraz bardziej brutalni, coraz bardziej bezkarni. Systematycznie przeczesują obszar między Sandomierzem, Staszowem, Mielcem, Kolbuszową. Do tej pory nie udało się schwytać żadnego z bandytów. Policja nie radzi sobie z koordynacją pracy komisariatów, zeznania i odciski palców zbierane są nawet po kilku tygodniach, po napadach nie ma blokad ulic. - Zaraz po napadzie zadzwoniłam na policję – mówi Anna S., siostra napadniętej kobiety z Majdanu Królewskiego. – Patrol drogówki przyjechał po 45 minutach. Rzecznik KW Policji w Rzeszowie Wiesław Dybaś tłumaczy, że policjanci z najbliższego posterunku w Nowej Dębie nie są przygotowani do większych akcji. Musiał przyjechać zespół z Kolbuszowej. Z Nowej Dęby do Majdanu są dwa km, z Kolbuszowej 18 km. Ekipie UWAGI! przejazd tych 18 km zajął kwadrans. Nie założono też blokad na drogach. Przynajmniej nie wiadomo, czy założono. Tak wynika ze słów powiatowego komendanta policji w Kolbuszowej Franciszka Rybczyńskiego: nie wiem, czy blokady zostały założone. Wiedza komendanta Rybczyńskiego na temat bandytów, terroryzujących powierzony jego opiece powiat w ogóle wydaje się ograniczona. Po ostatnich napadach powołano zespół śledczy, w którego skład wchodzą policjanci z Komendy Wojewódzkiej w Rzeszowie i Komendy Powiatowej w Kolbuszowej. Dlaczego dopiero teraz? - Ostatnie dwa napady miały miejsce w krótkim odstępie czasu. Podejrzewam, że zespół powstał teraz, bo mamy nasilenie działań przestępców – mówi komendant Rybczyński.