Skuteczna pomoc?
Skuteczność amantadyny w leczeniu COVID-19 już w marcu zauważył Włodzimierz Bodnar, lekarz pediatra i pulmonolog, który zaczął stosować lek wśród osób z podejrzeniem zakażenia koronawirusem.
- Kiedy nadszedł ten czas wzmożonych zachorowań, sam zostałem zarażony. Przebieg chory był u mnie dość ostry. Próbowałem się leczyć sam w domu amantadyną, ze świadomością, że nie ma żadnego skutecznego leku na COVID-19. W ciągu pięciu dni schudłem sześć kilogramów, dynamika choroby była bardzo duża. Analizując swój ciężki stan, doszedłem do wniosku, że dawki amantadyny muszą być wysokie. Kiedy zacząłem brać większe dawki, po dwóch dniach byłem zdrowy. To niewiarygodne, sam nie chciałem w to wierzyć – opowiada dr Bodnar.
Włodzimierz Bodnar twierdzi, że do tej pory wyleczył amantadyną już ponad sto osób. Wszystkie przypadki opisał i udokumentował.
- To była moja ostatnia deska ratunku. Nie miałem wyjścia. Nie brałem żadnych innych leków, tylko antybiotyk, który totalnie nic mi nie pomagał. Mój stan był z dnia na dzień gorszy. Ten lek jest tani i myślę, że gdyby był ogólnodostępny uratowałby wiele żyć – mówi Tomasz Jankowski, który uważa, że wyleczyła go amantadyna.
Swoimi przypuszczeniami dr Bodnar podzielił się z Ministerstwem Zdrowia już w połowie marca. Do dziś nie otrzymał jednak odpowiedzi. Amantadynę, według jego zaleceń, zaczynają stosować też inni lekarze.
- Jako neurolog z wieloletnim doświadczeniem znam ten lek. Stosuję go u swoich pacjentów, oczywiście z innych wskazań. Nie miałam jednak żadnych oporów przed podaniem go bratu. Już po 24 godzinach temperatura spadła do 38,2 stopni, poczuł się znacznie lepiej. Mógł wstać, umył się, zjadł i stwierdził, że cofnęły się zaburzenia smaku i węchu – opowiada dr n med. Grażyna Sobczak-Kamińska, specjalista i neurolog.
- Są naukowe podstawy, wystarczające do podjęcia badań klinicznych. Tylko one mogą przesądzić, czy lek jest skuteczny. Opracowałem w maju projekt takiego badania, ale nie udało się na tamten czas zgromadzić wystarczających funduszy – potwierdza prof. Konrad Rejdak, kierownik kliniki neurologii Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie.
Czym jest amantadyna?
Amantadyna to znana od dziesięcioleci substancja. Lek, który ją zawiera, najpierw był stosowany w leczeniu grypy, później odkryto jego działanie w neurologii, między innymi przy leczeniu choroby Parkinsona.
- Warto wydać trochę pieniędzy, by przekonać się, czy ten lek działa. Nie mam pewności, czy on działa. Na podstawie piśmiennictwa wydaje mi się, że może to być prawdopodobne – przekonuje dr hab. Cezary Pakulski, kierownik kliniki anestezjologii, intensywnej terapii i medycyny ratunkowej w Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie.
Badań klinicznych nad skutecznością działania amantadyny przy COVID-19 do tej pory nie przeprowadzono. Rekomendacje do powszechnego stosowania leku wydaje Agencja Oceny Technologii Medycznych oraz Polskie Towarzystwo Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Zarówno jedna, jak i druga instytucja są sceptyczne wobec działania amantadyny.
- W najbliższym czasie nie spodziewam się wpisania amantadyny na listę leków leczących COVID-19. Musimy poznać rzetelne wyniki badań, które udowodnią, albo przynajmniej dadzą przesłanki. To, co mamy opublikowane na dziś, nie daje przesłanek, by choćby rozważać taką sytuację – podkreśla prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. I dodaje: Jestem naukowcem. Do mnie przemawiają wyniki badań, opublikowane w sposób, który nie budzi wątpliwości, co do rzetelności przeprowadzonych badań. Nie chcę odnosić się w ogóle do niczego, co nie zostało przedstawione w formie, która może podlegać rozważaniu o skuteczności. To, co ktoś mówi jest bez znaczenia.
O możliwość stosowania amantadyny zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia. W odpowiedzi Ministerstwo Zdrowia odesłało nas do Polskiego Towarzystwa Epidemiologicznego, które nie widzi póki co szans na badanie nad lekiem.
- Walczę o to, by wprowadzić schemat mojego leczenia, który jest skuteczny. Walczę o to, by ten schemat wdrożyć natychmiast. Walczę o to, by ratować ludzi, bo umierają – podkreśla dr Bodnar.
- Nie mamy nic w zamian. Mamy respirator i ludzi, którzy go będą obsługiwać drugi raz w życiu. To nasza alternatywa. W tej chwili mamy tylu chorych, że w prosty sposób trzeba zaplanować badanie, w ciągu tygodnia włączyć w leczenie tysiąc pacjentów i zdecydować, czy amantadyna to szarlataneria, czy to skuteczny lek, którego terapia kosztuje 30 złotych - kończy dr hab. n. med. Cezary Pakulski.