- Kiedy tylko otworzyłem usta, dostałem w twarz – opowiada aktor Dawid M. – Straszył mnie, że będę miał połamane ręce i nogi, wybite zęby. Zażądał dwóch tysięcy zł ode mnie i tysiąca zł od kolegi. Piotr P. to znany w Krakowie aktor, kabareciarz i konferansjer. Prowadzi własną agencję artystyczną: wyszukuje zlecenia na występy dla artystów, za które pobiera prowizję. Do agencji Piotra P. zgłosili się Dawid M. i jego przyjaciel. Po pewnym czasie Piotr P., który organizował dwójce młodych aktorów występy konferansjerskie, zaczął im zarzucać, że go oszukują: wykorzystują jego kontakty, występują bez wiedzy agencji, nie płacą należnej prowizji. Do dwóch młodych aktorów zaczął dzwonić znajomy Piotra P. i straszył ich kontaktami z mafią. Dawid M. uświadomił sobie, że jeśli raz ulegnie żądaniom Piotra P., będzie musiał później płacić coraz wyższe sumy. Postanowił zwrócić się o pomoc do detektywa Rutkowskiego. Rutkowski nagrał rozmowy telefoniczne, podczas których grożono Dawidowi M. W końcu detektyw zdecydował się na akcję. Piotr P. przyszedł na umówione miejsce po pieniądze od Dawida M., ale ich nie dostał – został za to obezwładniony przez komandosów Rutkowskiego i zatrzymany przez policję. Piotr P. pozostaje pod dozorem policyjnym. To pierwszy w Polsce ujawniony przypadek wymuszania haraczu w środowisku aktorskim. Jednak w prywatnych rozmowach aktorzy potwierdzają, że na rynku konferansjerskim toczy się brutalna walka, daleka od wyobrażeń o wzniosłym zawodzie aktora.