Do zdarzenia doszło latem zeszłego roku. 17-letnia dziewczyna poznała starszego o dwadzieścia lat mężczyznę, jak się później okazało - jednego ze swoich oprawców. Bardzo jej imponował. Jeździł luksusowym autem, był wobec niej kulturalny i szarmancki.
Imponował jej
Kolegę, z którym później wspólnie zgwałcił nastolatkę, przedstawił jako swojego brata. Dziewczyna chętnie umówiła się z nim na kawę. Z własnej woli wsiadła do jego samochodu. Wtedy została zawieziona do Trękuska, do domu jednego z mężczyzn i tam, zdaniem prokuratury, wielokrotnie zgwałcona. Mężczyźni mieli ją bić i wyrywać jej włosy, a także podawać amfetaminę i kazać pić alkohol. W domu oprawcy spędziła ponad 20 godzin.
Kiedy dziewczyna długo nie wracała do domu, matka wiele razy próbowała się do niej dodzwonić. W końcu telefon 17-latki odebrał mężczyzna. Matka dziewczyny zagroziła, że zawiadomi policję, jeśli córka natychmiast nie wróci do domu. Po niedługim czasie mężczyzna odwiózł nastolatkę w okolice jej domu. Wcześniej pojechali do sklepu, gdzie kupili kosmetyki, którymi kazano jej zatuszować widoczne obrażenia. Zanim została wypuszczona, usłyszała, że jej rodzinie stanie się krzywda, jeśli komuś powie o tym co się stało.
"Nigdy nie widziałam jej w takim stanie"
- Kiedy ona wróciła do domu, ja jej nie poznałam. Ja nigdy nie widziałam jej w takim stanie, w jakim ją zobaczyłam wtedy. I mam nadzieję, że nie będę widziała – opowiadała reporterowi Uwagi! matka nastolatki. - Ona nie była w stanie nawet rozmawiać. Była tak wystraszona, tak trzęsąca się, że nie wiedziała, w którą stronę nawet ma patrzeć. Miała rozbiegany wzrok. Gdzieś coś puknęło, stuknęło - ona się wszystkiego bała. Usiadła skulona na łóżku, bujała się jak dziecko z chorobą sierocą i nie była w stanie powiedzieć nic.
Po zdarzeniu nastolatka spędziła dwa miesiące w szpitalu psychiatrycznym. Jej stan był tak zły, że lekarze uznali, że nie jest w stanie od razu zeznawać. Dopiero po pewnym czasie - podczas rozmowy w obecności psychologa - opowiedziała, co działo się w domu mężczyzny. Opis zdarzenia był tak drastyczny, że prokuratura odmawiała podawania szczegółów.
Sprawcy nie przyznają się
Obaj oskarżeni mają bogatą kryminalną kartotekę - przestępstwa, głównie przeciwko mieniu, m.in. kradzieże samochodów. Za brutalny gwałt, groźby, bicie i poniżanie, grozi im do piętnastu lat więzienia. Żaden z nich nie przyznaje się do winy.