Na ratunek „dziadkom biznesu”. Świetna akcja studentów

TVN UWAGA! 5231061
TVN UWAGA! 340697
Od lat prowadzą osiedlowe cukiernie, małe sklepy i zakłady usługowe. Kiedy zaczęła się pandemia, godzinami czekali na klientów. Dziś ustawiają się u nich kolejki. Wszystko za sprawą akcji „Dziadkowie biznesu”, która pomogła wypromować się seniorom w internecie.

Cukiernia, kwiaciarnia

Pan Józef od 40 lat prowadzi w Warszawie cukiernię, w której piecze tradycyjnie, według własnych receptur. Mimo że ma już 80 lat, nie zamierza przechodzić na emeryturę. Mężczyzna nie przypuszczał, że lockdown i pandemia wpędzą go w długi.

- Nie było takiego momentu nigdy, żebym wpadł w taki dołek, jak obecnie. Oszczędności, które gromadziłem od wielu lat, musiałem w okresie pandemii włożyć w firmę – wyznaje Józef Świderski. I dodaje: - Nawet w stanie wojennym sobie jakoś radziłem. Pandemia stworzyła sytuację, w której są chęci, jest towar, można coś nabyć, ale klientów nie ma. Miałem dziesięciu pracowników, ale ze względu na pandemię i konkurencję zostałem sam.

Pani Grażyna z Katowic swoją kwiaciarnię prowadzi od 30 lat. Po lockdownie starała się ją reaktywować, bo w czasie pandemii straciła bardzo wielu klientów.

- Stres narastał. Kwiaty trzeba było kupić, a mało co się sprzedawało więc je wyrzucałam – opowiada Grażyna Wysocka.

Przy braku obrotów kwiaciarni pani Grażyny groziło zamknięcie. Kobieta nie miała pojęcia, że jej kwiaciarnia została zgłoszona do akcji „Dziadkowie biznesu”.

Dziadkowie biznesu

Nadzieję na przetrwanie trudnego okresu panu Józefowi i pani Grażynie dali studenci pierwszego roku zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego, którzy w ramach zaliczenia mieli opracować projekt. Jego ideą miała być pomoc seniorom. Pomysłodawczynią była Zofia, która dostrzegła fakt, że seniorzy i ich biznesy nie są widoczni w sieci. Studenci postanowili, że opowiedzą o tych przedsiębiorcach, pokażą ich zakłady, warsztaty i lokale.

- Osoby starsze często są wykluczone cyfrowo. Nie mają pojęcia o tym, jak wielką potęgę i zasięgi ma internet, dzięki którym można uratować niejedną firmę – opowiada Zofia Mańczuk.

Młodzi ludzie przekonali kilkudziesięciu seniorów z całej Polski, do udziału w darmowej kampanii. Dzięki krótkim postom publikowanym w mediach społecznościowych, o biznesach seniorów dowiedziało się kilka milionów ludzi, a to przełożyło się na wymierne efekty

- Żeby ich do tego przekonać, musieliśmy pomału opowiedzieć im, o co chodzi w projekcie i że robimy to bezinteresownie - dodaje Mańczuk.

Seniorzy zdobyli nowych klientów i odzyskali płynność finansową. Dzięki promocji i zaistnieniu w internecie pojawiła się nadzieja i chęć do dalszej walki o swój biznes.

- Pierwszego dnia, po opublikowaniu wpisu, to był 1 maja, otworzyłem sklep i od razu czekał klient. Po chwili przyszli następni i tak przez cały dzień. Mimo tego, że padał deszcz, pod dachem na zewnątrz w kolejce stało kilkanaście osób – opowiada pan Józef.

- Bez przerwy ktoś przychodził i kupował. Wchodzili, pytali, czy się coś poprawiło – dodaje pani Grażyna.

Potęga reklamy

O sile reklamy w internecie przekonał się także pan Ryszard, który od 40 lat prowadzi warsztat szewski w Łodzi.

- Zdarzało się, że trzy dni nie miałem ani jednego klienta. Po publikacji w internecie miałem pracy na 1000 zł jednego dnia. Rekord. Tu była kolejka przed zakładem – opowiada pan Ryszard Korycki.

Akcja trwa nadal. W sieci pod hasłem „Dziadkowie biznesu” znajdą państwo szczegóły i listy przedsiębiorców z całego kraju, zaangażowanych w ten projekt.

- Chcemy działać dalej i stworzyć aplikację, która będzie zbiorem wszystkich biznesów, którym udało się pomóc. Mamy też w planach między innymi współpracę z fotografem, który pomoże przeprojektować szyldy biznesów osób starszych, tak aby stały się bardzie aktualne. Kolejnym krokiem będzie założenie fundacji – mówi Jan Bawolik.

- Okazuje się, że jest mnóstwo wspaniałych ludzi w Polsce, zwłaszcza młodzieży. My Polacy w trudnych sytuacjach, potrafimy sobie wciąż podać ręce – podkreśla pan Ryszard.

podziel się:

Pozostałe wiadomości