Urzędniczka będzie odpowiadać za projekty strategiczne. Tyle że nie w Departamencie Środowiska i Rolnictwa, a w Departamencie Rozwoju Gospodarczego, ale nadal utrzyma stanowisko wicedyrektora.- Odpowiada m.in. za innowacyjne projekty w zakresie ochrony środowiska oraz koordynację prac związanych z Regionalnymi Programami Strategicznymi w zakresie Energetyki i Środowiska oraz Rozwoju Gospodarczego - tłumaczy Małgorzata Pisarewicz, rzecznik UM.Obowiązki te powierzono Annie G.-K. na okres 3 miesięcy. Będzie ona drugim urzędnikiem w Departamencie Rozwoju Gospodarczego w randze wicedyrektora. W urzędzie przekonują jednak, że stanowisko nie zostało utworzone specjalnie dla urzędniczki. Jak twierdzi rzeczniczka, Anna G.-K. zapełniła po prostu wakat. O Annie G.-K. mówi się, że od lat specjalizowała się w tematyce odpadów. Wskazuje się ją m.in. jako autorkę wojewódzkiego planu gospodarki odpadami.- To pracowita urzędniczka i tą pracowitością pewnie wyrobiła sobie wśród przełożonych opinię ekspertki - słyszę od urzędnika od lat związanego z kwestiami ochrony środowiska. - W sprawie Port Service kierownictwo urzędu jest święcie przekonane o jej niewinności. Myślę, że chyba dopiero prokuratorski akt oskarżenia może ocucić szefostwo i przekonać, że pani G.-K. popełniła bardzo poważny błąd.Ten błąd to, zdaniem prokuratury, narażenie na znaczny uszczerbek okolicznej natury oraz sprowadzenie zagrożenia dla zdrowia ludzi poprzez wydanie nierozważnej decyzji dotyczącej Port Service. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zarzuca Annie G.-K. nie tylko pochopną zgodę na 10-krotne powiększenie magazynu odpadów niebezpiecznych. Chodzi też o rozluźnienie reżimu ich przechowywania - mimo że wcześniej dopuszczane były tylko określone typy kontenerów, to wicedyrektor zezwoliła na przechowywanie niebezpiecznych toksyn także w opakowaniach.Problem wyszedł na jaw po reportażu telewizyjnym ukazującym skandaliczny sposób przechowywania worków zawierających ukraińską ziemię skażoną heksachlorobenzenem (HCB) - śmiertelnie niebezpiecznym pestycydem.Kiedy poprosiliśmy Annę G.-K. o komentarz do zmian kadrowych, usłyszeliśmy że mamy kontaktować się z rzecznikiem prasowym urzędu. Małgorzata Pisarewicz stwierdziła krótko - Żadnego komentarza pani dyrektor w tej sprawie nie będzie.Czesław Elzanowski, członek zarządu województwa odpowiedzialny za nadzór nad pierwotnym departamentem Anny G.-K., zżyma się na sugestię, że utrzymanie podejrzanej urzędniczki na stanowisku wicedyrektora można uznać za niestosowne.- Niedawno sąd administracyjny uznał wyrokiem, że jej decyzja była podjęta w prawidłowym trybie - twierdzi, ale przyznaje, że decyzja kadrowa względem Anny G.-K. jest bezpośrednim efektem toczącego się śledztwa prokuratury.Z drugiej strony okazuje się, że nawet gdyby sam marszałek Mieczysław Struk chciał na czas postępowania prokuratorskiego odsunąć swoją podwładną od obowiązków, to ma ograniczone pole działania.- Żaden przepis nie przewiduje, by pracodawca mógł w jakiejkolwiek sytuacji jednostronnie zawiesić pracownika - tłumaczy Piotr Foitzik, adwokat z warszawskiej kancelarii prawnej Chałas i Wspólnicy. - Wyjątek stanowi sytuacja, w której wobec urzędnika zastosowany zostanie tymczasowy areszt. Wówczas to, zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych, stosunek pracy ulega zawieszeniu z mocy prawa - dodaje prawnik.Foitzik wskazuje też, że prawo nie wymaga przeprowadzenia procedury konkursowej w sytuacji, gdy urzędnik zostaje przeniesiony na inne stanowisko w obrębie jednego urzędu.Tymczasem po "przeprowadzce" Anny G.-K. w marszałkowskim Departamencie Środowiska i Rolnictwa są pustki na stanowiskach dyrektorskich. Wakat po wicedyrektor nie został zapełniony.Jej obowiązki przejął Kazimierz Sumisławski, który przed kilkoma tygodniami sam stracił stanowisko dyrektora w tym departamencie. Pełni jego obowiązki do czasu wyłonienia nowego szefa.Konkurs na następcę został rozpisany pod koniec marca. Lista kandydatów została zamknięta. Trwa weryfikacja zgłoszonych kandydatur.Więcej na dziennikbaltycki.pl.Zobacz reportaż Uwagi!:Rakotwórcze HCB nad Bałtykiem