Afera łapówkarska w ZUS-ie

Policja wytropiła w radomskim ZUS-ie szajkę, która załatwiała renty za łapówki. Podejrzani nie tylko przyznawali świadczenia tym, którym się one nie należały. Wyłudzali także łapówki od chorych.

Pracownicy radomskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych prawdopodobnie dopijali poranną kawę, gdy 22 lutego do ich biur weszli policyjni specjaliści od korupcji. Przeszukano komputery, akta, biurka urzędników. Zatrzymano 10 osób, w tym aż siedmioro pracowników ZUS. Wśród nich był lekarz orzecznik. 30 marca zatrzymano kolejnego lekarza orzecznika. To, jak sprytnie działał system rent za łapówki, zaskoczyło nawet policjantów. ---obrazek _i/zusik/6.jpg|prawo|Specjaliści przeszukali siedzibę ZUS-u--- - Grupa była dobrze zorganizowana. Był podział ról i pieniędzy. Kluczową rolę na pewno pełnił tu jeden z lekarzy orzeczników. Nie bez znaczenia są oczywiście pośrednicy docierający do osób wyłudzających renty i do tych, od których wyłudzano łapówki – mówi Tadeusz Kaczmarek, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Pośrednicy docierali do osób, którym kończyła się renta czasowa. - Straszyli, że są takie czasy, że wszystkie renty są weryfikowane. Że nie wykluczone, że taka renta zostanie odebrana. Osoby o słabszych nerwach po prostu płaciły – dodaje rzecznik. Jedną z ofiar radomskiej szajki jest Anna Wolska. Łapówki zażądał od niej orzecznik Paweł P., który został aresztowany. Wolska nie zapłaciła, nie dostała więc renty. ---obrazek _i/zusik/4.jpg|prawo|Przeszukano biurka pracowników--- - On mnie o nic nie pytał. Siedział i pisał. Nawet nie pamiętam jego twarzy, bo nie podniósł głowy znad dokumentów. W pewnym momencie oświadczył mi, że jestem zdrowa i zdolna do pracy, ale nie wyklucza możliwości, że mogłabym otrzymać tę rentę. Zaproponował 2 tys. zł – opowiada Anna Wolska. Pani Anna do dziś stara się o rentę. Podobne doświadczenia z radomskim ZUS-em miał pan Witold. Swoje spotkanie z lekarką orzeczniczką zapamiętał jako jednoznaczną próbę wymuszenia łapówki. - Nie kazała mi się nawet rozebrać do badania – opowiada. Dopiero po kilkumiesięcznych zmaganiach z ZUS-em sąd uznał, że mężczyźnie należy się renta. Zapewne wziął pod uwagę to, że pan Witold przez 29 lat płacił składki i dawał pracę innym. - Mamy świadomość, że to jest dopiero początek tej sprawy. Już przy zatrzymaniu okazało się, że wątków jest o wiele więcej, niż policja na początku przypuszczała – dodaje Kaczmarek. ---obrazek _i/zusik/3.jpg|prawo|Policja twierdzi, że grupa była bardzo dobrze zorganizowana--- W winę swoich podwładnych nie uwierzył dyrektor radomskiego ZUS-u. Mimo dowodów i zeznań świadków stwierdził, że „cała sprawa opiera się na wrednych pomówieniach”. Tymczasem te „rzekome pomówienia” to, jak mówi policja, ponad 40 udokumentowanych wypadków przekupstwa. Dyrektor zreflektował się i zwolnił z pracy skorumpowanych urzędników. Wyjątkiem są tylko lekarze orzecznicy, którech nie można zwolnić dopóki przebywają w areszcie. Radomski ZUS nie jest pierwszym oddziałem zakładu, w którym załatwiano renty za łapówkę. Tylko w latach 2003 - 2005 w związku z aferami łapówkarskimi zatrzymano 25 lekarzy orzeczników i kilkunastu innych pracowników ZUS-u. Wszędzie w kontaktach między potencjalnymi rencistami a zaufanymi pracownikami zakładu pośredniczyli tzw. naganiacze. Zobacz także:ZUS kontra śmiertelnie choryŁapówkarstwo w ZUS w RadomiuKosztowny błąd ZUS-u Czy ZUS zdąży przed śmiercią?Kraj lewych rent

podziel się:

Pozostałe wiadomości