- Robert to było takie dobre dziecko, spokojne. Nie wiem, co się tam się stało. Byłam w domu. Gdybym wiedziała, to bym poszła za nim – mówi płacząc matka zabójcy. 16-letni Tomek M. i 17-letni Robert R. byli przyjaciółmi od dzieciństwa. Tomek przegrał zakład i miał nad rzeką wypić daną ilość alkoholu. Tu Robert zabił przyjaciela. Po zabójstwie uciekł znad rzeki. Spotkanej przypadkowo kobiecie tłumaczył, że chłopców napadnięto. Poprosił o wezwanie policji i pogotowia. Chłopak był przemoczony, więc policjanci najpierw pojechali z nim do domu, żeby tam się przebrał. Właśnie fakt, że był mokry wzbudził ich podejrzenia. Podczas przesłuchania przyznał się do zabicia przyjaciela. - Koledzy założyli się o wyciskanie ciężarów. Podniesienie konkretnej wagi – mówi Jacek Górski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koninie. – Robert 74 razy ugodził nożem sprężynowym i szpikulcem kolegę. Wrzucił go potem do wody. Utonięcie było bezpośrednią przyczyną zgonu. Robert tłumaczył, że bronił się bo został zaatakowany przez Tomka, który wcześniej wypił alkohol i stał się agresywny. Zamordowany Tomek M. był uczniem pierwszej klasy w Zespole Szkół Górniczo - Energetycznych w Koninie. - Był średnim uczniem, ale wyróżniał się sprawnością fizyczną. Był reprezentantem szkoły w lekkoatletyce, reprezentował szkołę w biegach – mówi Janusz Kamiński, dyrektor szkoły. Nauczyciele podkreślają, że Tomek był spokojny i nie było z nim problemów wychowawczych. Tak samo mówią o Robercie nauczyciele ze szkoły, w której się uczył. - Określiłabym go jako ucznia raczej spokojnego, w miarę rozsądnego. Przykładał się do nauki, zależało mu na szkole. Nie miał konfliktów z kolegami, raczej to on był spokojny, grzeczny – mówi Małgorzata Chorzewska, wychowawczyni Roberta R. Mieszkańcy Konina są wstrząśnięci zbrodnią. Jednak większość z tych, którzy piszą na lokalnym forum internetowym, nie ma dobrego zdania o sprawcy zabójstwa. Sugerują, że pił i brał sterydy. - Nie chodził na siłownię, miał w domu ławeczkę do wyciskania, ciężary – mówi mama Roberta – brał tylko białko, żadnych innych środków. Bohdan Woronowicz z Ośrodka Terapii Uzależnień Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie mówi, że osoby, które przyjmują sterydy demonstrują większy poziom agresywności – Mogło tam dojść do spięcia, wyzwolenia agresji, która wymknęła się spod kontroli. Prokuratura sprawdzi, czy chłopcy brali środki anaboliczne. - Chcę bardzo przeprosić rodziców Tomka. Od całej rodziny. Ja też przeżywam tę tragedię – mówi mama Roberta.