Biegły sądowy Władysław N. domagał się pieniędzy za korzystną dla podsądnego opinię od Jarosława Wodzińskiego. Samochód prowadzony przez pana Jarosława w maju ubiegłego roku został potrącony przez jadącego z tyłu volkswagena. Wpadł do rowu, a kierowca volkswagena odjechał nie udzieliwszy ofiarom pomocy. Policji szybko udało się ustalić, do kogo należał samochód sprawcy. Jego właściciel jednak nie przyznawał się do winy. Powołano biegłego, który miał stwierdzić, czy pojazd ten brał udział w wypadku. Opinia jednoznacznie wskazywała na winę właściciela samochodu. Stanął on na ławie oskarżonych, ale wciąż twierdził, że jest niewinny. Tymczasem biegły, obiecując przyspieszenie toku sprawy, złożył Jarosławowi Wodzińskiemu propozycję. - Powiedział, żebyśmy porozmawiali o sprawie – mówi Jarosław Wodziński. – Zaprosiłem go do domu. Wysunął propozycje finansowe – że musiałby zrobić parę prezentów osobom władnym w sprawach, które mogą przyspieszyć moją sprawę. Pan Jarosław dał Władysławowi N. 300 zł. Ten jednak zaczął żądać coraz wyższych kwot. Pan Jarosław zdecydował się opowiedzieć swoją historię dziennikarzom Nowej Trybuny Opolskiej. Reporter gazety wspólnie z reporterką UWAGI! przygotowali dziennikarską prowokację. Jarosław Wodziński na spotkanie z biegłym udał się z ukrytą kamerą, która zarejestrowała rozmowę i moment wręczenia łapówki. Wtedy dziennikarze ujawnili się, wezwali policję, a biegły łapówkarz został zatrzymany. - Został przewieziony do Komendy Miejskiej Policji w Opolu i poddany badaniom lekarskim – mówi Sławomir Szorc, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Opolu. – Lekarz nie zgodził się na zatrzymanie w areszcie, biegły trafił do szpitala. Czynności procesowe z jego udziałem są obecnie niemożliwe, będziemy przesłuchiwać inne osoby. Wiemy, że wcześniej także dochodziło do przekazywania pieniędzy. Następnego dnia po przyjęciu przez biegłego łapówki, miał zakończyć się proces w sprawie wypadku samochodowego. Na sali obecny był oskarżony o spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia, Tomasz S. Zeznawał także policjant, który tą sprawą się zajmował. Nikt w sądzie nie wiedział, co zdarzyło się poprzedniego dnia. Do prezesa Sądu Rejonowego w Opolu wybrała się reporterka UWAGI! i pokazała nagranie. Prezes natychmiast przekazał o nim informację sędzi, a ta wobec nowych faktów odroczyła sprawę. Sąd powoła nowego biegłego. - W ciągu ostatnich trzech lat, biegły był powoływany pięć razy – mówi Herbert Stafa, prezes Sądu Rejonowego w Opolu. – Będziemy obserwować tę sprawę i rozważymy, czy trzeba będzie wrócić do już zakończonych spraw z jego udziałem. Już po zakończeniu zdjęć do tego materiału, dowiedzieliśmy się, że Władysław N. został skreślony z listy biegłych sądowych. Jeśli prokuratura postawi mi zarzuty, grozi mu do ośmiu lat więzienia. Przeczytaj także:Przestępstwo czy nieroztropność?Jak biegły dorabiał na ekspertyzachCzy korupcja to choroba?Lekarz odwołał się od łapówki