Filip ma cztery lata i od ponad dwóch miesięcy nie widział mamy i starszego, 9-letniego brata Olka. Rodzice chłopców rozwodzą się. Mama dzieci - pani Kinga odeszła od męża w lutym zeszłego roku.
Rozwód
W lipcu zeszłego roku, podczas rozprawy rozwodowej, sąd ustanowił miejsce zamieszkania dzieci przy matce i pozwolił ojcu na wizyty.
- Pobił mnie wielokrotnie, nawet nie liczyłam tego, ile razy – wyznaje pani Kinga i dodaje: Zawsze były okazje do picia. A to ktoś odchodził z pracy, a to świętował narodziny dziecka kolegi, innym razem urodziny.
Równolegle do sprawy rozwodowej, toczyła się sprawa karna o pobicie pani Kingi przez męża.
- Kroplą, która przelała czarę goryczy było to, kiedy pobił mnie przy dzieciach. Płakały, były przerażone, schowały się w naszej sypialni. Po wszystkim, wyrzucił nas z domu, mówiąc, że mam z tymi bękartami wyp…..ć z domu – wspomina pani Kinga.
- Myślał, że będzie tak jak zwykle, czyli wrócę po kilku dniach i znowu będzie to samo. On za każdym razem przepraszał, kilka dni był spokój od picia i awantur i potem znowu to samo – dodaje.
W styczniu tego roku, na sali sądowej odtworzono zeznania starszego syna. Olek, który był świadkiem przemocy wobec swojej mamy, zeznał, co obserwował w domu.
- Gdy Olek pojechał do ojca na widzenie, to on i jego matka zaczęli go dręczyć. Zaczęli mu robić wyrzuty, dlaczego tak zeznawał, mówili mu, że nigdy nie powinien zeznawać przeciwko ojcu. Byli na niego wściekli. Syn z płaczem wrócił do domu – opowiada pani Kinga.
Nie wrócił z przedszkola
13 marca, mąż pani Kingi odebrał młodszego syna Filipa z przedszkola i już nie odwiózł go do mamy.
- Żałuję, że wtedy puściłam go do przedszkola. Zapewniałam go, że wróci do domu wieczorem, a nie wrócił. Obiecałam dziecku, a nie mogłam tego spełnić – mówi matka chłopca.
Kobieta zwróciła się do sądu, który z początkiem kwietnia wydał postanowienie, według którego dzieci mają być wyłącznie z mamą, a ojciec ma zakaz zbliżania się do nich, chyba że spotkania będą się odbywać pod okiem kuratora.
- Wszystko przebiegało bez zarzutów do momentu podpisania ugody przez małżonków, którzy zgodnie stwierdzili, że będą się do niej stosowali. Problem zaczął się w grudniu, gdy ojciec zarzucił matce, że ta utrudnia mu kontakt z dziećmi – komentuje Karolina Błaszczyk, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Pszczynie.
Postanowienie sądu nie jest respektowane przez ojca chłopców. Filip wciąż nie wrócił do domu.
- Musi zostać uruchomiona kolejna procedura o przymusowe odebranie dziecka. Taki wniosek może złożyć matka dziecka, a rozprawa wymaga czasu. Sąd ma możliwość korzystania z opinii ekspertów, który może wykryć rzeczywiste intencje ojca dziecka – komentuje Krzysztof Zawała, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Katowicach.
„On nie chce do Ciebie jechać”
Ojciec Filipka twierdzi, że syn nie chce widzieć się z mamą.
- Nie mam prawa, by siłowo odbierać dziecko ojcu i przekazać matce – mówi policjant, który przyjechał na miejsce na prośbę pani Kingi i dodaje: W domu jest wszystko w porządku, ojciec dziecka jest trzeźwy, syn nie chce iść do pani. Nie mam uprawnień, żeby zabrać dziecko siłą z domu.
Podobnych interwencji było już kilkanaście. Każda z nich bezskuteczna.
- Policja ma uprawnienia do bardziej stanowczych działań w takich przypadkach – mówi Krzysztof Zawała.
Pani Kinga dwukrotnie proponowała mężowi mediacje w sprawie synów. Nie zgadzał się. Niewykluczone, że to nasza wizyta sprawiła, że zmienił zdanie.
- Dziś dostałam wiadomość od prawnika męża, że chcą mediacji. Zgodziłam się na nie. Jestem ciekawa, czy będą się kierować dobrem dzieci. Dlaczego miałabym utrudniać kontakt synów z ojcem? – przekonuje pani Kinga.