2-letnia Lidzia czeka na rodzicielską miłość. „Największą radością jest to, że otworzyła się na świat”

7
2-letnia Lidka czeka na kochającą rodzinę
- Obiecałam sobie, że jak uda mi się wyjść z choroby, to dobro musi wrócić – opowiada pani Katarzyna, która po pokonaniu choroby nowotworowej zaopiekowała się 2-letnią, chorą na czterokończynowe porażenie mózgowe, Lidką. Choć oboje z mężem bardzo kochają dwulatkę, nie mogą jej adoptować ze względu na swój wiek.

Porzucona przez rodziców

Kiedy pani Katarzyna poważnie zachorowała, przyrzekła sobie, że jeśli wyzdrowieje, to odda dobro, którym zostanie obdarowana.

- Przy badaniach przesiewowych okazało się, że powinnam zrobić badania dodatkowe i biopsję. Lekarz nie potrafił ze mną rozmawiać, czułam, że coś jest nie tak. Powiedziałam lekarzowi, że musi powiedzieć mi, co się dzieje teraz, bo za chwilę zemdleję. Powiedział, że wyniki są niedobre, są podejrzenia przerzutów nowotworów do węzłów chłonnych – opowiada Katarzyna Bednarz. I dodaje: - Obiecałam sobie, że jak uda mi się wyjść z choroby, to dobro musi wrócić. Zadzwoniłam do kilku domów dziecka, umówiłam się na spotkanie i tak to się zaczęło.

W domu dziecka pani Katarzyna poznała 2-letnią Lidię. Dziewczynka została porzucona przez rodziców, którzy byli uzależnieni od narkotyków i zostawili dziewczynkę w szpitalu. Choć była samotna i pozbawiona miłości, to dzielnie walczyła o życie. Gdy miała pół roku, ze szpitala trafiła do domu dziecka.

- Dowiedziałam się, że jest taka siedmiomiesięczna dziewczynka, z wielochorobowością i że to ona najbardziej potrzebuje, żeby mieć kogoś dla siebie – wspomina pani Katarzyna.

Wylewy dokomorowe

Gdy półroczna Lidia trafiła do placówki, została zdiagnozowana i otoczona specjalistyczną opieką, w tym rehabilitacją. Nie było jednak widocznych efektów, postępów i zmian.

- Urodziła się jako skrajny wcześniak w 29. tygodniu ciąży. Dostała 3 punkty w skali Apgar. Miała rozległe wylewy dokomorowe – mówi Bogumiła Strama z Centrum Placówek Opiekuńczo-Wychowawczej „Parkowa” w Krakowie.

- Jak ją odebrałam ze szpitala i miałam zabrać ją do nas, przyszło do nas wiele pielęgniarek i pan lekarz. Myślałam, że to dziecko jest aż tak chore. Okazało się, że wszyscy mówili, że Lidka jest ich i sprawdzali, czy dobrze się nią zajmę – dodaje Katarzyna Michalik-Waśko z Centrum Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych „Parkowa” w Krakowie.

Dziewczynka była odcięta od świata, nie reagowała na ludzi i nie było żadnej poprawy. Nie udawało się nawiązać z nią żadnego kontaktu.

- Początki były bardzo trudne. Lidzia nie znała dotyku i ten dotyk sprawiał jej ból – wspomina pani Katarzyna. I dodaje: - Była w obcym, nieczułym świecie i była w nim sama. Zaczęłam jej śpiewać i zauważyłam, że ona na to reaguje i ją to uspokaja. Zaczęłam nabierać nadziei, że jestem w stanie jej pomóc.

Rehabilitacja i dylematy

Lidia ma czterokończynowe porażenie mózgowe i potrzebuje ciągłej rehabilitacji. Szczególną opieką otoczyły ją rehabilitantki ze Szpitala Jana Pawła II w Krakowie. Dziewczynka w końcu zaczęła robić postępy.

- Lidka ma już zupełnie inny wyraz twarzy. Widać, że powstała między nią a panią Katarzyną więź, która wpływa na jej rozwój fizyczny i emocjonalny – mówi Bogumiła Strama.

- Największą radością jest to, że ona otworzyła się na świat. Można z nią nawiązać kontakt, nauczyła się dotyku, przytulania, umie bawić się, rozrabiać, na miarę swoich możliwości. Nawet jeśli to są małe kroczki, ona je robi. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie – dodaje pani Katarzyna.

Pani Katarzyna wozi dziewczynkę na dodatkową rehabilitację i zabiera w każdą niedzielę do domu. Robi co może, by Lidia rozwijała się emocjonalnie i fizycznie. Choć z mężem kochają Lidię, nie mogą jej adoptować ze względu na swój wiek.

- Długo się z mężem nad tym zastanawialiśmy. Decyzja musi być bardzo odpowiedzialna. Jesteśmy z mężem w wieku 50+, Lidia potrzebuje osób, które będą miały dość siły na rodzinę – podkreśla pani Katarzyna.

- Widzimy, że w odpowiednich warunkach dzieci zaczynają zupełnie inaczej funkcjonować – dodaje Bogumiła Strama.

Przepisy są bezwzględne. Jeżeli Lidia nie znajdzie rodziny, z powodu dużego stopnia niepełnosprawności, trafi do domu pomocy społecznej. Tam znów może zostać skazana na łóżeczko i wegetację.

- Jeżeli nie znajdzie się rodzina zastępcza dla Lidzi, będzie złożony wniosek o umieszczenie jej w DPS-ie lub zakładzie opiekuńczo-leczniczym. Boję się, że to byłby krok wstecz, że to wszystko, co osiągnęliśmy, może być zaprzepaszczone – mówi pani Katarzyna.

Wszystkich informacji na temat Lidii udzieli pani Bogumiła - tel. 504 148 254, adres e-mail: podkopcem10@parkowa12.krakow.pl

podziel się:

Pozostałe wiadomości