Wezwał karetkę do schorowanego ojca. Lekarz chciał jego ukarania

TVN UWAGA! 283889
Władysław Janta przez kilka miesięcy musiał udowadniać przed sądem, że nie złamał prawa, wzywając karetkę pogotowia do swojego chorego, 97-letniego ojca. Co zmotywowało lekarza do złożenia skargi na pana Władysława?

Wizyta domowa

Władysław Janta jest emerytowanym nauczycielem ze Strzelec Opolskich. Od pięciu lat opiekuje się schorowanymi rodzicami. Ojciec pana Władysława od kwietnia zeszłego roku cierpiał na poważną chorobę krwi.

- Tego dnia pojechałem po wyniki badań ojca. Kiedy wróciłem do domu, leżał na ziemi. Od mamy dowiedziałem się, że spadł z fotela. Podniosłem go, był przytomny, ale momentami nie było z nim kontaktu. Zadzwoniłem na pogotowie – wspomina Janta.

Według relacji pana Władysława, od początku wizyty załogi pogotowia ratunkowego panowała nerwowa atmosfera.

- Lekarz spytał ojca, czy coś go boli. Gdy usłyszał, że nic nie boli, zaczął mówić, że jestem nieodpowiedzialny i niepotrzebnie wezwałem lekarza. Jeden z sanitariuszy zapytał lekarza, co dalej robimy? Lekarz odparł: „Zabrać go”.

Stan 97-letniego mężczyzny pogarszał się z każdą godziną. Został przewieziony do szpitala, gdzie trafił na oddział wewnętrzny i zmarł. Rodzina nie mogła jednak w spokoju przeżywać żałoby. Kilka tygodni po śmierci ojca, pan Władysław dostał wezwanie na policję, gdzie dowiedział się, że jest obwiniony o bezpodstawne wezwanie karetki.

Mężczyźnie groziła grzywna w wysokości 1500 złotych. Wniosek o ukaranie napisał lekarz pogotowia, który przyjechał ratować ojca Władysława Janty.

O co chodziło?

Aby spróbować zrozumieć tę niejasną sytuację musimy cofnąć się do początku zeszłego roku. Wtedy to lekarka z przychodni miała odmówić przyjazdu do ojca pana Janty. Mężczyzna napisał na nią skargę do rzecznika praw pacjenta, który uznał ją za zasadną i skierował sprawę do sądu lekarskiego.

- To nie był pierwszy raz, kiedy omówiono mi przyjazdu do ojca. Dlatego też odważyłem się i napisałem skargę. Dla mnie był to koniec sprawy. Potem okazało się, że to dopiero początek moich poważnych problemów – wspomina pan Władysław i dodaje: Jedna skarga spowodowała siedem miesięcy ogromnego stresu, leczenia.

Lekarz wnioskujący o ukaranie pana Janty, to mąż lekarki, na którą pan Władysław napisał skargę. Feralna wizyta załogi karetki pogotowia w domu pana Janty odbywała się w dniu, w którym lekarka miała zeznawać w swojej sprawie przed sądem.

- Absolutnie nie było tak, że nie chciałam jechać na wizytę domową do tego pana. Ze mną nikt na ten temat nie rozmawiał – ucina lekarka.

Sąd uniewinnia

Sprawa znalazła swój finał w sądzie. Jako świadek został wezwany mąż pani doktor, czyli lekarz pogotowia, który złożył zawiadomienie na policję, za jego zdaniem niesłuszne wezwanie karetki.

Mężczyzna zeznając pod przysięga przyznał, że ojciec Władysława Janty wymagał hospitalizacji.

- Pan Janta wprowadził w błąd dyspozytora medycznego. Dla mnie było oczywiste, że nie mogę tego pana [97-latka – red.] zostawić pod opieką syna, który był w takim stanie emocjonalnym. Pacjent wymagał hospitalizacji bezsprzecznie. Nie miałem sumienia zostawić go w domu – zeznał.

Skoro lekarz tak zeznał, dlaczego chciał ukarania pana Władysława grzywną za bezpodstawne wezwanie karetki?

To nie koniec

Sąd uniewinnił pana Władysława. Nie był to jednak koniec tej historii. Na początku tego roku przychodnia, gdzie pracuje lekarka, na którą pan Władysław napisał skargę wypowiedziała opiekę medyczną jego matce.

- Dostałem pismo, które mnie zszokowało. Poinformowano mnie, że w związku z brakiem zaufania do mnie, lekarze odmawiają opieki nad moją mamą, 92-letnią kobietą – mówi pan Władysław.

Nasz reporter chciał poznać prawdziwy powód, dla którego lekarz pogotowia chciał ukarać grzywną pana Jantę. Ten znów zmienił wersję wydarzeń i mówił o nieuzasadnionej wizycie karetki pogotowia.

- Ten pan mógł użyć innych sposobów, żeby umieścić tatę w szpitalu, a nie wzywać taksówkę z napisałem „specjalistyczny zespół ratownictwa medycznego” – przekonuje lekarz.

Pan Janta nie ukrywa rozgoryczenia postawą lekarzy.

- Walczyłem o życie moich rodziców. Chciałem, by oboje żyli jak najdłużej. Dla mnie to szok, że lekarz w swoich czynach posunął się tak daleko, że zabrał mi czas żałoby.

Sąd lekarski nie wydał jeszcze decyzji w sprawie żony lekarza pogotowia. Władysław Janta szuka nowego lekarza rodzinnego dla swojej mamy. Liczy, że teraz będzie mógł się zająć w spokoju opieką nad nią.

podziel się:

Pozostałe wiadomości