Jeszcze chwila, a by nie żyła. Mąż ją katował, za ścianą spały dzieci

TVN UWAGA! 4095283
TVN UWAGA! 197058
Kopniaki, uderzenia pięścią, ciosy nożem, przecięte ścięgna, zmiażdżone kręgi, a w efekcie niedowład i paraliż. Pani Marta została skatowana w środku nocy, kiedy za ścianą spała dwójka małych dzieci. Kobietę przed jej własnym mężem, szanowanym biznesmenem i jego kolegą uratowali policjanci, których zdążyła wezwać. Czy to miała być egzekucja? Czy mąż przyjechał, aby zabić?

Marta Diener ma poważnie uszkodzony kręgosłup, zadano jej kilka ciosów nożem, poprzecinano ścięgna. Policjanci pojawili się w domu już siedem minut po telefonie kobiety i w ostatniej chwili uratowali ją przed śmiercią. Obezwładnili agresywnego męża pani Marty oraz drugiego sprawcę, którym był pracownik jego firmy.

"Dobrze się maskował"

- Poznaliśmy się przez przypadek. Mąż zaprosił mnie na kawę i tak zaczęliśmy się spotykać - wspomina początki znajomości z Pawłem W. - biznesmenem pochodzącym ze znanej krakowskiej rodziny - Marta Diener. Pobrali się trzy lata temu, a wspaniały ślub i przyjęcie miały być początkiem szczęśliwego życia. Mieli wielkie plany. Pani Marta wylicza wszystko, o czym marzył jej mąż: - O dużej rodzinie, o domku, o dzieciach i pieskach biegających po ogrodzie - mówi.

Na początku znajomości nic nie wskazywało na skłonności męża do agresji, ale - jak teraz ocenia kobieta - to była gra. - Dobrze się maskował. Ja pokochałam tę maskę, którą on mi sprzedał. To było pewnie coś, co ja chciałam usłyszeć i tak też się stało - mówi.

Zaczęło się psuć

- Kilka miesięcy po ślubie okazało się, że Paweł zaczął pić - mówi ojciec pani Marty, Marek Diener. Wspomina, że nie chodziło o "zwykłe" picie, ale o alkoholowe, kilkudniowe ciągi. - Później była eskalacja. Oprócz tego, że pił, to jeszcze zażywał jakieś środki chemiczne i zupełnie był wtedy nie do opanowania - mówi.

Dobre początkowo stosunki z pani Marty z rodzicami Pawła W. popsuły się z chwilą, gdy kobieta poprosiła swojego teścia o pomoc w opanowaniu problemów z mężem. Ojciec Pawła W. z naszą reporterką nie chce rozmawiać bez adwokata, a potem w ogóle unika kontaktu.

"Ja się tego świra po prostu boję"

O agresji i problemach Pawła W. z alkoholem wiedzieli od dawna znajomi, a teraz anonimowo opowiedział o tym nam jeden z nich. - Jak był trzeźwy, wszystko było fajnie - wspomina i dodaje, że sytuacja diametralnie zmieniała się, gdy Paweł W. się napił albo "nałykał się prochów". Wtedy stawał się agresywny i bił ludzi. - Ja się tego świra po prostu boję - podsumowuje w rozmowie z reporterką UWAGI!

Postępowanie w sprawie wcześniejszych zachowań Pawła W. prowadzi prokuratura i - jak potwierdza Beata Antolska-Glac z prokuratury rejonowej w Myślenicach - mężczyzna ma już postawione zarzuty w sprawie spowodowania uszkodzenia sześciu samochodów na szkodę jednego z mieszkańców. W lutym natomiast w prokuraturze zarejestrowane zostało postępowanie o znęcanie. Zawiadomienie w tej sprawie złożyła pani Marta. Czy to możliwe, żeby mężczyzna tak agresywnie wobec żony zachował się po tym, jak dowiedział się o postępowaniu? - Nie mam pewności, że podejrzany 12 marca wiedział o tym, że zostanie wezwany w charakterze podejrzanego - mówi Beata Antolska-Glac.

Zarzut usiłowania zabójstwa

Małżonkowie mają dwoje dzieci: niespełna dwuletniego syna i pięciomiesięczną córeczkę. W czasie, gdy pani Marta była w ciąży z drugim dzieckiem, Paweł W. przestał interesować się rodziną i nie pomagał w wychowywaniu dzieci. Tuż po narodzinach córeczki wniósł pozew o rozwód i wyprowadził się z domu. Nie przestał jednak nachodzić żony.

Obaj mężczyźni, którzy feralnej nocy zaatakowali Martę Diener, usłyszeli już zarzut usiłowania zabójstwa i zostali aresztowani na 3 miesiące.

Stan pani Marty wciąż jest bardzo poważny - kobieta stopniowo zaczyna odzyskiwać czucie w nogach, ale nadal nie porusza prawą ręką. Jak mówi, jedyne, czego teraz pragnie to spokój. - Żebym mogła wreszcie się zająć spokojnie opieką nad dziećmi, żebym się nie musiała denerwować. Żebym mogła się skoncentrować na najbardziej prozaicznych rzeczach: na pierwszym chodzeniu, na pierwszym mówieniu, na pierwszym siedzeniu moich dzieci, które mi przeleciało przez palce przez to wszystko, co wydarzyło się w moim życiu - mówi.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod kątem Waszych alertów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości