Orzecznicy ZUS pod lupą - sądu i prokuratury

W Pile przeciwko lekarzom orzecznikom toczy się proces o zaniedbanie obowiązków. W Poznaniu w aferę łapówkarską zamieszanych jest kilkunastu orzeczników. Mimo tych faktów prezes ZUS-u Aleksandra Wiktorow odmawia ustosunkowania się do zarzutów.

Poznańska Prokuratura Okręgowa z siedzibą w Koninie prowadzi śledztwo w sprawie przyjmowania łapówek przez lekarzy orzeczników. W sprawę zamieszanych jest kilkunastu lekarzy. Prokuratura zebrała obciążające dowody przeciwko ośmiu. - Będziemy weryfikować aż 1800 przypadków przyznania rent przez ten oddział ZUS - mówi Krzysztof Szczesiak z konińskiej siedziby Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. W tej sprawie przedstawiono zarzuty także dwóm osobom z kierownictwa poznańskiego ZUS-u. Większość lekarzy trafiła do aresztu, po kilku miesiącach zwolniono ich za poręczeniem majątkowym. Kaucja średnio wynosiła od 30 do 40 tysięcy złotych.Prokuratura zabezpieczyła też kilka luksusowych samochodów, każdy wart powyżej 60 tysięcy złotych - łączne zabezpieczenie wynosi kilkaset tysięcy zł. To jednak nie wszystkie bulwersujące sprawy, w które zamieszani są ZUS-owcy orzecznicy. Przed sądem w Pile toczy się sprawa przeciwko trzem lekarzom, którzy odpowiadają za zaniedbanie obowiązków. 37-letniemu Pawłowi Malendowskiemu z Piły ZUS zabrał rentę - uznał, że jest on zdrowy i wysłał do pracy. Tymczasem mężczyzna był ciężko chory, pół roku po odebraniu renty zmarł. - Miał bardzo chore serce, specjaliści kardiolodzy orzekli, że jedynym ratunkiem dla męża jest przeszczep serca. Nie mógł pracować, ordynator oddziału kardiologii zakazał mu nawet podnoszenia teczki, ale na komisji w sierpniu 2000 roku lekarz orzecznik uznał, że mąż nadaje się do pracy. Podważył opinie specjalistów - opowiada żona Pawła Malendowskiego. Lekarze, którzy uznali, że Malendowski jest zdrowy, dzisiaj odpowiadają za to przed sądem. Ich orzeczenie różniło się z oceną specjalistów kardiologów, którzy uznali, że mężczyznę może uratować jedynie przeszczep. Do programu zaprosiliśmy prezes ZUS-u, Aleksandrę Wiktorow. Chcieliśmy porozmawiać o szerzącej się pladze korupcji wśród lekarzy orzeczników - jej przypadki wykryto także w Sosnowcu, Kielcach, Starachowicach, Skarżysku Kamiennej, Zduńskiej Woli. Nasza reporterka przeprowadziła przez telefon rozmowę z prezes Wiktorow - została nagrana - jednak na kilka godzin przed emisją programu Wiktorow odmówiła zgody na publikację. Chcieliśmy dowiedzieć się dlaczego niektórzy lekarze orzecznicy bezdusznie podchodzą do schorowanych pacjentów? Dlaczego ZUS nie sprawuje dostatecznej kontroli nad zatrudnianymi przez siebie lekarzami? Niestety odmówiono nam - mimo że mamy prawo, tych informacji. Kierując się interesem ubezpieczonych dalej będziemy obserwować tę publiczną instytucję.

podziel się:

Pozostałe wiadomości