Egzekucja w mafijnym stylu

TVN UWAGA! 154522
Uczeń liceum zlecił zamordowanie kolegi. Co było przyczyną egzekucji w mafijnym stylu? Rozmowa z głównym oskarżonym w zakończonym niedawno procesie.

- Grzesiu szedł w środku, oni po bokach. Nie bał się, bo bardzo kolegował się z Piotrkiem. Była godzina 15. Ściemniało się, ale jeszcze było widno. Od rana szukali miejsca. Jak to nazwali – szukali miejsca, gdzie miało dojść do „akcji z Grześkiem”. Starszy kolega Piotrka uderzy Grzesia butelką po piwie w głowę. Grzesiu wywrócił się i upadł do rowu. Zaczęli go kopać. Prze kurtkę zadał parę ciosów w plecy. Przekazał nóż Piotrkowi. Podwinął kurtkę i koszulę, zadał jeszcze kilka ciosów w plecy w gołe ciało. Skopali go, pobili, zabili - opowiada Piotr Malarz, przyjaciel ofiary.

- Czytałem akta, widziałem zdjęcia z sekcji zwłok. Byłem zszokowany, wszystkich nie obejrzałem. Wstrząsnęło mną, gdy widziałem martwe ciało, podziurawione wszędzie. Było 13 ciosów nożem, w tym dwa śmiertelne. Zadane nożem, który dałem – mówi Kamil, skazany za zlecenie zabójstwa.

Do zbrodni doszło ponad dwa lata temu w Sandomierzu. Ofiara, 21-letni Grzegorz, został zwabiony w odludne miejsce przez dwóch kolegów. Śledztwo wskazywało na egzekucję. Zlecenie miała wydać trzecia osoba, dobry znajomy zamordowanego - Kamil. Policja nie miała problemów z ustaleniem sprawców. Kamila zatrzymano kilka godzin po zabójstwie.

- Przez długi okres był moim bliskim kolegą. Zawsze trzymaliśmy się pewną paczką znajomych i on zawsze w niej był. Spędzał z nami weekendy, imprezy, urodziny, imieniny. Grzesiu chciał zostać adwokatem, ja żołnierzem. Wspieraliśmy się, jak to koledzy, każdy chciał dla każdego jak najlepiej – mówi Kamil, skazany za zlecenie zabójstwa.

Motywem zbrodni miał być konflikt na tle oszustw internetowych, w które zamieszana była ofiara. To z konta Grzegorza na portalu aukcyjnym wystawiano towary, które nie trafiały do kupujących. Pieniądze przesyłano na jego rachunek. To Grzegorzowi postawiono zarzuty oszustwa. Transakcje wykonywano jednak z komputera w domu rodziców Kamila.

- Chodził i rozpowiadał, że on jest niewinny, że to ja jestem winny. Zaczęło mnie to irytować. W pewnym momencie zaczął mnie obciążać zeznaniami. Musiałem się z nich wybronić. Formalnego zarzutu nigdy nie było. Próbowałem rozmawiać, ale nie mogliśmy się dogadać. On chcąc zostać adwokatem nie mógł być karany. Ja też nie mogłem być karany, bo chciałem zostać żołnierzem. Dalej była rozmowa z Piotrkiem, żeby go pobić. Myślałem, że Piotrek pójdzie z nim sam na sam, nie wiedziałem, że weźmie kogoś do pomocy. Dałem mu nóż, ale nie mam pojęcia, w który dzień. Czy to było tuż przed zabójstwem czy dwa tygodnie wcześniej? Piotrek wyjaśnił w sprawie, że ten nóż miał nie być na zabójstwo – opowiada Kamil, skazany za zlecenie zabójstwa.

Ojciec Kamila jest zamożnym sandomierskim przedsiębiorcą. Jego matka zajmowała się domem. Podczas śledztwa w sprawie internetowych oszustw zarówno Kamil, jak i jego ojciec, byli przesłuchiwani przez policję w charakterze świadków. Następnego dnia po zabójstwie Kamil miał zeznawać w sądzie podczas procesu Grzegorza.

- Jeżeli ktoś dostaje 25 lat, to tak jakby dostał dożywocie. Niczego mu nie brakowało. Staraliśmy się zapewnić dzieciom dobre warunki, nie tylko materialne. Głównym zadaniem naszych dzieci było to, żeby się uczyć, żeby się wykształcić i później pracować. Ta sprawa ciągnęła się prawie rok czasu, mój syn zaczął mieć problemy w szkole i w domu. Non stop chodził na komendę. Mąż był zdenerwowany, bo on również musiał na tę komendę chodzić i się tłumaczyć. Nie wiem, czy tak naprawdę do końca to przemyślał, wydaje mi się że nie – uważa matka Kamila.

- Powiedziałem, że mu zapłacę dwa tysiące za pobicie. Nie wiem skąd pojawiła się kwota cztery tysięcy za zabicie. Nigdy takiej kwoty nie oferowałem Po co miałem go zabijać? Chciałem go pobić, żeby dostał nauczkę, że nie wolno ludzi bezpodstawnie pomawiać, przed znajomymi, policją, sądem. To był mój błąd, wiem, że źle zrobiłem. Oni po prostu przekroczyli moje instrukcje – twierdzi Kamil, skazany za zlecenie zabójstwa.

Wykonawcy zlecenia pochodzili z ubogich rodzin. W dniu zabójstwa mieli 18 i 20 lat. Z Kamilem znali się z gimnazjum. Obydwaj, tak jak i zleceniodawca, zostali skazani na 25 lat więzienia.

Wyrok jest prawomocny, jednak zarówno Kamil jak i jego obrońca złożyli kasację do Sądu Najwyższego. To tam ostatecznie rozstrzygną się losy całej trójki skazanej za zlecenie i zabójstwo Grzegorza.

podziel się:

Pozostałe wiadomości