10-latek ofiarą szkolnej przemocy. Prokuratura wszczęła śledztwo

TVN UWAGA! 256339
10-letni Alan z powodu szkolnej przemocy okaleczał się, miał też myśli samobójcze. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dyrektora i nauczycieli.

W Uwadze! kilka tygodni temu pokazaliśmy historię 10-letniego Alana. Chłopiec był szykanowany i wyśmiewany przez jednego z rówieśników, co sprawiło, że czuł lęk przed chodzeniem do szkoły. Brak odpowiedniej pomocy pedagogów powodował, że stan Alana pogarszał się. Lekarz stwierdził u chłopca depresję i zdecydował, że Alan powinien odpocząć od szkoły.

- Na widok szkoły jest przerażony. Coś się z nim dzieje, on się zamyka w sobie i nic nie mówi - opowiada Beata Grzywna, mama Alana.

Sprawa jest w kuratorium

Pani Beata zawiadomiła kuratorium oświaty w Lublinie, które natychmiast skontrolowało placówkę.

- Wyniki tej kontroli wskazały szereg nieprawidłowości. Zarówno w organizacji pracy szkoły, jak i w nadzorze dyrektora. A także w realizacji zadań opiekuńczych oraz wychowawczych przez niektórych nauczycieli – przyznaje Jolanta Misiak z Kuratorium Oświaty w Lublinie.

Kuratorium wydało dyrektorowi szkoły zalecenia.

- Zmierzają do natychmiastowej naprawy niezgodnych z prawem działań. Nie zakończyliśmy sprawy tylko wydaniem zaleceń. Kurator zdecydował, że przedstawimy sprawę [dyrektora - red.] do rozpatrzenia przez rzecznika dyscyplinarnego – dodaje Misiak.

Interwencja opieki społecznej

Gdy w szkole trwała kontrola, dyrektor placówki uznał, że problemy Alana wynikają nie z zaniedbań szkoły, ale z ze złej sytuacji rodzinnej dziecka. O sprawie powiadomił ośrodek pomocy społecznej.

- Przyszyły panie z opieki i powiedziały, że zostały zawiadomione przez szkołę. Sprawdzały, co się dzieje. Czy Alan jest bezpieczny, czy nie potrzebujemy pomocy? Po tylu sytuacjach ze strony szkoły odebrałam to, jako atak. Że jestem niewydolna wychowawczo. Że sobie z dzieckiem nie radzę – skarży się mama Alana.

Marta Hamelczuk z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rudzie-Hucie, przekonuje, że interwencja była uzasadniona.

- Pracownik socjalny to jest osoba, która ma wspierać rodziny. Tutaj jest rodzina przeżywająca trudności – mówi Marta Hamelczuk.

„Nie mam sobie nic do zarzucenia”

Rodzice Alana winą za stan syna obarczają szkołę, która nie reagowała na ich sygnały o przemocy.

Dyrektor szkoły nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów.

- To nie były żadne zaniedbania. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie zgłaszali się rodzice to nie interweniowałem. Gdyby zgłosili się w pierwszej klasie to bym interweniował – twierdzi Adam Marszaluk, dyrektor Szkoły Podstawowej w Rudzie-Hucie.

- Dyrektor tłumaczył, że rodzice chłopca nie zgłaszali takich problemów. Chociaż dokumentacja w szkole świadczy o tym, że takie skargi wpływały. Tylko nie było właściwej reakcji – wskazuje Jolanta Misiak.

Alan nie chodzi do szkoły od kilku tygodni i ciągle przyjmuje silne leki psychotropowe. Rozpoczął indywidualne nauczanie a po wakacjach ma zmienić szkołę

- Czuje się lepiej. Już nie mówi tak często, że nie chce żyć. Czasami to się zdarzy w momencie ataku – mówi mama Alana. I zaznacza. - On czuje się bezpieczny tylko przy rodzicach, a tak nie powinno być.

podziel się:

Pozostałe wiadomości