Zapomniany aż do śmierci

20-letni mężczyzna ważył 20 kilogramów i wyglądał jak czterolatek. Nie mógł się poruszać, ani wzywać pomocy. Leżał w domu sam. Kiedy odnalazła go policja, był skrajnie wyczerpany. Dlaczego wcześniej nikt nie zauważył jego zaniedbania?

Cierpiącego na porażenie mózgowe 20-letniego Sylwestra policja odnalazła samego w domu, w stanie skrajnego wyczerpania. Trafił do szpitala w Poznaniu. Wkrótce zatrzymano jego matkę. Pięć miesięcy temu ze swoim partnerem i dwójką dzieci wyprowadziła się na działkę. Sylwestra pozostawiła swojemu losowi.Rodzina była pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu. Matka Sylwestra i ojciec dwójki jej młodszych dzieci nadużywali alkoholu. Również w dniu zatrzymania przez policję kobieta była pijana. Pracownice Ośrodka już dwa miesiące temu wiedziały, że matka wyprowadziła się na działkę. Nikt jednak nie sprawdził, w jakich warunkach żyje niepełnosprawny Sylwester.Reporterka UWAGI! spotkała matkę Sylwestra w komendzie policji. Nie miała sobie nic do zarzucenia. Kiedy lekarze walczyli o życie Sylwestra, w szpitalu odwiedzał go biologiczny ojciec. Nie widział syna od dziesięciu lat.Lekarze nie zdołali uratować Sylwestra. Zmarł w sobotę.Prokuratura prawdopodobnie postawi matce chłopca zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Prokurator sprawdzi również, czy pracownice MOPR-u dołożyły wszelkich starań, aby sprawdzić, co działo się w rodzinie od czerwca tego roku. Dwóch młodszych braci Sylwestra pozostanie w domu dziecka.

podziel się:

Pozostałe wiadomości