- To jest postać tak barwna, tak wielokolorowa, tak skomplikowana, że z jednej strony ja nie potrafię Tymona w całości ogarnąć. Przede wszystkim pokazał, że nie ma barier między gatunkami muzycznymi. Nie ma podziału na rzeczy, które wypada, i których nie wypada robić. To jest człowiek, który z pudełka lub szufladki natychmiast wyskakuje. Nawet nie próbujmy go tam schować, bo się nie da – mówi Piotr Metz, dziennikarz muzyczny. Twórczość Tymańskiego jest nie tylko kostropata, ale również kontrowersyjna i zaangażowana. Już jako nastolatek działał w znanej z szokujących występów grupie artystycznej TOTART. Do dziś nie boi się scenicznych prowokacji. - Mój przypadek to jest przypadek faceta, który jest medialnej w pierwszej lidze i w drugiej muzycznej. Lubię rozgłos i bycie w centrum zainteresowania – mówi Tymon Tymański. Najwięcej kontrowersji wzbudził występ podczas Kolorowej Niepodległej 11 listopada 2011 roku, gdy Tymański wykonał utwór D.O.B. Doniesiono na niego wówczas do prokuratury o znieważenie godła narodowego. - To miało odzwierciedlać mowę prawicowych oszołomów. Mój orzeł był żartobliwy, włożyłem go w usta tych, którzy moim zdaniem naprawdę go kalają. To się trochę odwróciło przeciwko mnie, a trochę nie. Nadal śpiewam tę piosenkę. I większość ludzi jest zachwycona – tłumaczy Tymon Tymański. Osobowość i charakter Tymańskiego nie pozwalają mu ograniczać się jedynie do działalności muzycznej. Bieżące wydarzenia społeczne skomentował ostatnio w napisanym wspólnie ze Sławomirem Shutym słuchowisku w Starym Teatrze w Krakowie. Można go też usłyszeć jako połowę duetu prowadzącego poranny program radiowy, w czym nie przeszkadza mu słaba dykcja. - Ja to nazywam pichcenie na czterech fajerkach. Czasami zarabiam osiem tysięcy złotych miesięcznie, czasami dwa. Ja nie mogę postawić tylko na muzykę mając rodzinę. To jest kompromis daleko posunięty, ale rodzina jest ważniejsza niż duma. Ale nie pójdą gdziekolwiek, raczej będę znowu biedakiem, muzykiem – mówi Tymański. Tymański coraz więcej mówi ostatnio o rodzinie, choć jego życie prywatne również do tej pory nie było proste. Każdy z jego synów ma inną matkę. Teraz jednak muzyk postanowił zgromadzić wszystkich blisko siebie. Z trzecią żoną i ich sześciomiesięcznym synem Teo przeprowadzili się do Gdańska, gdzie dołączyli do nich 15-letni Kosma i najstarszy, 24-letni Lukas, który jest w połowie Szwajcarem. - Ja kocham rodzinę i moim marzenie jest, żeby była razem. Chociaż chwilami – mówi Tymon Tymański. - Chciałam mieć z nim dziecko. Widziałam, że ma dwóch synów i to, że może nie zawsze w swoim życiu był idealnym partnerem, ale zawsze był dobrym ojcem – mówi Natalia Tymańska. - Nie jestem ideałem partnera, jestem strasznym partnerem, i pewnie to, co kobiety o mnie mówią, to prawda – piękniś, złotousty, bawidamek, mam mało czasu dla rodziny, mało daję przestrzeni. Może tacy ludzie jak ja nie powinni mieć rodziny, ale każdy chce się ogrzać przy tym ognisku, poprzytulać do swoich. Myślę, że związek z Marysią jest moim pierwszym dojrzałym związkiem. Zaczynam słyszeć, co ona do mnie mówi – mówi Tymon Tymański. Obecnie Tymański jest liderem zespołu Tymon and the Transistors, który ma zdecydowanie rockandrollowy charakter. Wcześniej prowadził między innymi kultowe Kury, Czan, NRD, a przede wszystkim grupę Miłość uznaną za najważniejszy polski zespół jazzowy lat 90-ych. - To był zespół naszpikowany osobowościami, trochę tacy Beatlesi jazzowi w ramach polskim warunków – mówi Tymański. Tymański jest autorem muzyki do filmu „Wesele” Wojciecha Smarzowskiego. Zagrał w nim również szefa kapeli weselnej. Od kilku lat pracuje natomiast nad własnym filmem, do którego napisał muzykę i scenariusz. Zamierza się w nim wypowiedzieć na temat polskiego showbiznesu na przykładzie perypetii zespołu muzycznego wyruszającego w trasę ostatniej szansy. - To jest jeden z najbardziej bezkompromisowych filmów ostatnich lat. Nie wiem czy będzie dobry, czy zły, zobaczymy. Ale jest to film antyestablishmentowy, bardzo mocny, on nie bierze jeńców. Jest dużo śmiechu, jest dużo jaj, ale jest też przykrość. Jest kop w jaja, który wszyscy poczują - tłumaczy Tymon Tymański.