Jako 17-latek wygrał studencki festiwal piosenki w Krakowie. Zaraz potem trafił do legendarnej Piwnicy pod Baranami. Występy na słynnej kabaretowej scenie już wtedy mu nie wystarczały. (zobacz film) Pierwszą płytę wydał za pożyczone pieniądze, a kasety własnoręcznie roznosił do księgarń i sklepów. Na tle rozbawionego i wiecznie imprezującego piwnicznego towarzystwa był kimś zupełnie innym. - Grzegorz nigdy nie uległ estetyce Piwnicy – mówi Jan Kanty Pawluśkiewicz, kompozytor wielu przebojów krakowskiego kabaretu. – Słowo ”umiarkowany” najlepiej pasuje do niego. Był ”umiarkowanym” kompanem: towarzystwo opuszczał zawsze, gdy był najbardziej potrzebny. Turnau nigdy nie balował po występach Piwnicy, a w ulubionej kawiarni krakowskich artystów Vis a vis w Pałacu pod Baranami zamawiał tylko kawę. Zawsze wolał dom, najpierw przy Brackiej, potem modrzewiowy dworek pod Krakowem, który kupił za pieniądze zarobione na swojej czwartej, przebojowej płycie ”To tu to tam”. Mieszka w nim z żoną Maryną, flecistką w jego zespole i z 16-letnią dziś córką Antoniną. (zobacz zdjęcia) Turnau dużo pisze, dużo koncertuje i dużo nagrywa. Niedawno wyszła jedenasta już jego płyta – ”Cafe Sułtan”, z piosenkami z Kabaretu Starszych Panów. Niektórzy nie przepadają za twórczością Turaua, jak twierdzą, razi ich swoją nadmierną grzecznością. - Grzegorz jest perfekcjonistą – mówi Leszek Długosz, kiedyś równie znany jak Turnau, dziś krakowski bard. – Wszystkie jego piosenki są świetnie zaaranżowane, ale mam niedosyt, gdy chodzi o zróżnicowanie motywów melodycznych. I o emocjonalną stronę. Teksty też mi nie odpowiadają, miały być pełne filozoficznej głębi, a ocieraja się o banał. Czy Turnau rzeczywiście jest człowiekiem i artystą tak ”umiarkowanym”, ”grzecznym” i ”uporządkowanym”? Nie ma w jego życiu i sztuce miejsca na nic nieprzewidzianego i szalonego? Jego najbliżsi koledzy, muzycy z zespołu zapewniają, że nie jest wcale taki poważny jak się to może wydawać. - Grzegorz specjalnie nie lubi biegać – mówi Mariusz Pędziałek, oboista z zespołu Turnaua. – Nie dał się wciągnąć w ten rodzaj igrzysk. Ale zapewniam, że jest skory do żartów, bardziej niż się wydaje. Przynajmniej po części można w to uwierzyć. W rozmowie z reporterką UWAGI! Turnau żartobliwie zbywał wszystkie pytania o ciekawostki z domu rodzinnego. Przyznał, że jest domowym tyranem, który rozdzielił pomiędzy żonę i córkę wszystkie domowe obowiązki (”Ja chodzę i gaszę po nich światło”), skąpcem (”Nie chciałem córce nic kupić w Nowym Jorku”) i zmusza wszystkich do przestrzegania diety Montignaca (”Ale na czas świąt Montignaca krępujemy w piwnicy”). Zabrał za to reporterkę na przejażdżkę swoim jeepem po okolicznych bezdrożach. Ekstremalna jazda to pasja, której oddaje się wspólnie z córką. Jak widać, nawet szalone zajęcia są w życiu Turnaua zarezerwowane tylko dla rodziny. Przeczytaj także:Violetta Villas - Nigdy wam się nie zmienięMatka, pisz dalej