Ten człowiek już przeszedł do legendy polskich służb specjalnych. Jego twarz wciąż jednak znana jest tylko wybranym. Agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego o imieniu Tomasz i wielu nazwiskach, przez kilka lat systematycznie przenikał do świata wielkiej polityki, mediów i polskiego show-biznesu. Metody stosowane przez agenta Tomka były przeważnie te same. Namierzane przez niego osoby pochodziły z kręgów polityki, mediów i biznesu. Podszywając się pod przebojowego przedsiębiorcę błyskawicznie nawiązywał znajomości i oferował wspólny biznes. W ten sposób poznał Weronikę Marczuk Pazurę oraz inne osoby ze świata telewizji. Nie wiadomo, ile pań z kręgu polityki, mediów i biznesu udało mu się w ten sposób zapoznać - być może nigdy się tego nie dowiemy. - Tak czy inaczej agent Tomek już stał się legendą polskich służb – komentuje były zastępca szefa wywiadu UOP Piotr Niemczyk O samochodzie, którym agent poruszał się po ulicach Warszawy do dziś mówi się w stołecznych salonach z wypiekami na twarzy. Zdaniem specjalistów, CBA z pełną premedytacją wydało co najmniej pół miliona złotych na Porsche sygnowane symbolem 911. Zdjęcie zdekonspirowanego Agenta Tomka rozeszło się być może już w setkach tysięcy kopii przekazywanych sobie jak Polska długa i szeroka. O kłopotliwą sytuację ujawnienia strategicznego agenta chcieliśmy oficjalnie zapytać CBA. Jednak oficjalna odpowiedź CBA, jaką dostaliśmy zawierała się w 2 zdaniach: „Centralne Biuro Antykorupcyjne nie potwierdza, że wizerunek prezentowanej w mediach osoby to funkcjonariusz CBA. Wizerunek funkcjonariuszy operacyjnych objęty jest tajemnicą państwową.” Okazuje się, że ofiarą agenta Tomka padały nie tylko kobiety. Marek Michałowski, szef rady nadzorczej Budimexu, jednej z największych budowlanych spółek w tej części Unii Europejskiej także znalazł się na celowniku super-agenta CBA. -Młody człowiek, przystojny można powiedzieć, dobrze ubrany, modnie. Grający rolę bogatego biznesmena. Wyglądało na to, że maniery są dobre. Zachowywał się bardzo grzecznie, uśmiech na twarzy, miłe w miarę obejście - opowiada swoje odczucia względem agenta Marek Michałowski Nie wiadomo ile polskiego podatnika kosztował szeroki gest agenta Tomka, ale kilkuletnia działalność operacyjna prowadzona w najbardziej luksusowych miejscach Polski, do których docierał jednym ze swoich super-drogich aut może oscylować wokół kilku milionów złotych. Otwartym pozostaje pytanie czy to dopiero początek czy koniec kariery sławnego super-agenta? Czy sława, którą zyskał uniemożliwi mu wykonywanie obecnego zawodu, czy mimo wszystko odnajdzie się jeszcze w służbie. Na poważnie o agencie Tomku także w poniedziałek w Teraz My, a mniej serio u Szymona Majewskiego.