Wokalistka, kompozytorka, matka. Kulisy Sławy Sarsy

TVN UWAGA! 350905
Nikt tak jak ona nie eksperymentuje z gatunkami muzycznymi. Ocierała się o jazz, poezję śpiewaną i muzykę elektroniczną. Teraz wraz zespołem jest w trasie promującej najnowszy album. W międzyczasie tworzy dla siebie i innych wykonawców kompozycje oraz teksty, a w domowym zaciszu muzykuje z partnerem, tworząc Parillove Czwartki, które podbijają internet.

Wokalne umiejętności pokazała w telewizyjnych show. Potem nagrała cztery albumy i wylansowała kilka przebojów. Jej wizerunek nieco się zmieniał.

- Nie różnię się niczym od całej reszty świata i tak jak wszystkim, co siedem lat wymieniają mi się wszystkie komórki w ciele tak czytałam) – śmieje się Sarsa.

- Marta chadza mocno stopami po ziemi. Jest bardzo ludzka, kobieca, miła, ciepła, ale jak wychodzi na scenę, to wychodzi z niej pierwiastek prawdziwego artysty – mówi wokalista Tomasz „Tomson” Lach.

Wykształcenie

Marta Markiewicz, bo tak naprawdę nazywa się artystka, miała być technologiem żywienia, ale miłość do dźwięków wygrała. Skończyła Akademię Muzyczną w Słupsku i podyplomowe studia: oligofrenopedagogikę i kamertonoterapię.

- Zaczęło się od tego, że chciałam pomóc sama sobie. I na poziomie komórkowym, biologicznym, bo to naprawdę wspiera rehabilitację i współleczy wiele schorzeń, ale też na poziomie duchowym, kiedy przed koncertami mam turbo-stres. A nawet w trakcie prób, kiedy robimy przerwy i chcę się trochę odświeżyć, żeby obiektywnie podejść do tego, co się dzieje muzycznie – tłumaczy Sarsa.

Czy artystka ma jakieś wady?

- Jestem pracoholiczką, mam nadzieję, że nowa płyta pozwoli mi się jakoś od tego uwolnić. Jestem też totalnym control freakiem. Wydaje mi się, że sama muszę dopilnować większości rzeczy, obawiam się, że ktoś postawi na bylejakość. A nienawidzę bylejakości. Na koniec, jak coś nie pójdzie po mojej myśli, to jestem furiatką. Jest cała masa wad, wymieniłam moje ulubione – śmieje się Sarsa.

Film

Poza solową karierą, Marta komponuje muzykę dla innych artystów, a także tworzy i produkuje muzykę ilustracyjną do filmów.

- To, co jest w niej super, to to, że nie ma syndromu gwiazdy. Niektórzy artyści mają tak, że coś skomponowali i już nie zmienią. A Marta pracowała z producentami, reżyserką, przyjmowała uwagi, nie obrażała się, poprawiała coś do skutku. Jest absolutnie zawodowa – chwali Patrycja Bukowska, konsultantka muzyczna.

- Zrobiła muzykę do wielu filmów, dostała na świecie dużo nagród, bo film „PM 2,5” objechał cały świat. Dostała nagrodę na 7-8 festiwalach za najlepszy soundtrack. Ona bardzo czuje muzykę w filmie i wierzę w to, że stanie kiedyś za kamerą i wyreżyseruje film, bo wspomniała, że pisze scenariusze – mówi reżyser Piotr Biedroń.

Życie zawodowe Sarsy przeplata się z prywatnym. Jej partner jest muzykiem, producentem i ojcem rocznego Leonarda.

- Macierzyństwo dodało mi odwagi, dużo odwagi. Nie wiem, czy sama, gdyby nie było w moim brzuchu Leonarda, podjęłabym decyzję o nagraniu takiego albumu, tak osobistego. Na którym wyrzucam i wykrzykuję wszystkie emocje, które mnie frustrują. Dla mnie macierzyństwo nie stało się w żadnym momencie jakąś trudnością. Mówię o tym, dlatego, że kiedy zaszłam w ciążę, to koleżanki mówiły: „Zobaczysz, co to teraz będzie, zapomnij o karierze. Wiąże się to z tyloma wyrzeczeniami i jest to poświęcenie się dla drugiego człowieka”. Tak jest, ale nie musi to oznaczać utraty własnego życia, kiedy masz wspierającego partnera – mówi Sarsa.

- Ciągle jestem podniecona drogą, po której idę, kompletnie nie kręci mnie cel – przyznaje artystka.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Uwaga! zawsze w Twojej sprawie

Uwaga! zawsze w Twojej sprawie