Robert Janowski z wykształcenia jest weterynarzem. Muzyką zajął się już w latach 80. Grał między innymi z zespołem Zoo i Oddziałem Zamkniętym. Przełomem okazała się rola w pierwszym polskim musicalu - „Metro”.
- Prosto z lecznicy spod Piaseczna pojechałem na ostatni dzień castingu. Zaśpiewałem piosenkę - jedną, drugą i usłyszałem, że odezwą się do mnie – wspomina Janowski.
- Znalazł się wariat, który za to [musical „Metro”] zapłacił i drugi – Józefowicz, który zrealizował swoje marzenia – mówi Janowski. I dodaje: - Józek to jest wariat, futurysta, wizjoner z przebłyskami geniuszu, potrafił nas zapalić. Zniknęliśmy z całego świata na dwa lata. Dali najlepszych nauczycieli od wszystkiego. Od choreografii, muzyki, dykcji… wyżej się nie da niż pojechać na Broadway z musicalem.
- Mam w świadomości przyjemność, że mogłem zagrać główną rolę w tym kultowym musicalu – ocenia Janowski.
Artysta ma troje dorosłych dzieci. Obecnie jest w związku małżeńskim z Moniką, która mieszkała w Stanach Zjednoczonych, była jego fanką.
- W noc sylwestrową kliknęłam i zaprosiłam go do znajomych, chciałam zobaczyć, czy to ten Robert, bo na Facebooku Robertów Janowskich jest od groma – opowiada Monika Janowska.
- Lubię ją, nie sposób żyć w ekstremalnych namiętnościach, to jest na początku i wiadomo, że to wszystko się zmienia. Z czasem wychodzi, czy się lubisz i przyjaźnisz z kimś, dzięki temu związek ma szansę przetrwać na zawsze – ocenia Janowski.
- Od dziesięciu lat żyje nam się ekstra i im dłużej, tym jest fajniej – dodaje Janowska.
Janowski ma swój zespół, z którym koncertuje. W węższym gronie występuje z recitalami.
- Uwielbiam kameralne spotkania. Widzę oczy ludzi, ich reakcje, wyczytuję energię. Jest to dużo lepsze niż duże koncerty plenerowe, gdzie jest się na wysokiej scenie i ludzie są daleko – mówi artysta.
- Jak śpiewa to… można zrobić ze mną wszystko, jestem rozłożona na łopatki. Uwielbiam – przyznaje Monika.
Stalking
Odkąd Robert Janowski oficjalnie związał się z Moniką, para boryka się z problemem stalkingu. Jedna z fanek artysty nie daje małżeństwu spokoju, sprawa zakończyła się w sądzie. Kobieta poddała się leczeniu, ale znów prześladuje Janowskich.
- Trwa to z 10 lat, może 12, długo. To jest chora osoba. Współczuję jej. Nie mam wpływu na to, natomiast pojawiało się zagrożenie dla Moniki – wskazuje artysta.
- Jej choroba polega na tym, że jest w związku małżeńskim z Robertem. Więc chcąc nie chcąc, jest dla niego miła i go chroni, natomiast ja jestem jej przeszkodą. To było jasno przez nią wyrażane w mailach, że mnie zlikwiduje, zabije, podpali, żebym zniknęła – przywołuje Monika. I dodaje: - Przestraszyłam się dwa razy, raz kiedy wyszłam i chciała przejechać mnie rowerem. Jechała tak szybko, że byśmy się obie porządnie poobijały. Za drugim razem wystraszyłam się, kiedy cały samochód oblany był czerwoną farbą, to było takie uczucie, że wiedziałam, że ona gdzieś tam jest.
Janowski przyznaje, że wchodząc na scenę, jeszcze z kulis, patrzy, czy tej kobiety nie ma wśród publiczności.
- Jak wypatrzę, to proszę organizatorów, żeby ją wyprosili. Jest zakaz zbliżania się. Trzeba nauczyć się z tym żyć – mówi artysta.
Nowa płyta
Robert Janowski cały czas tworzy, obecnie z zespołem pracuje nad nowym krążkiem.
- Chcemy nagrać płytę, gdzie nie wszystkie piosenki będą moje. Autorami są faceci, którzy mają już siwe włosy i pewne doświadczenie życiowe. To taka płyta doświadczonych mężczyzn, którzy mają już trochę dystansu do świata, do wyścigu szczurów i mogą się podzielić swoim doświadczeniem – mówi.
„Nie potrzebuję lecieć na Zanzibar”
Robert i Monika wolne chwile i wakacje spędzają w Polsce. Artysta od wielu lat boryka się z ogromnym lękiem przed lataniem.
- Marzę o takim momencie, że rzucam dwa bilety lotnicze i mówię: „Kochanie, jutro mamy lot o 14”. Ale nie wiem, czy ja tego chcę. Mi niepotrzebne jest lecenie na Zanzibar. Siedzę w ogródku i mam super słońce, ptaki mi śpiewają – przekonuje artysta.
- Coraz większą radość sprawia mi coś takiego, jak zasadzenie kwiatów w ogrodzie, takie najprostsze rzeczy, których wcześniej nie zauważałem, teraz dają mi wielką przyjemność – kwituje.