Aktorzy: Wajda nam ufał
Film Andrzeja Wajdy pokazano jesienią 1999 r i od początku okazał się wielkim sukcesem. Zobaczyło go ponad sześć milionów ludzi, bilety wyprzedano na długo przed premierą, a na spotkania z aktorami przychodziły tłumy. Przy filmie pracowały same sławy. Za kamerą stanął jeden z najwyżej cenionych polskich operatorów Paweł Edelman, a scenografię wykonał Allan Starski. W filmie zagrała prawdziwa plejada gwiazd, ale Andrzej Wajda postawił też na młodych, dopiero zaczynających swoje kariery. Michał Żebrowski zagrał Tadeusza Soplicę, a Alicja Bachleda-Curuś Zosię.
- Miałam 14 lat jak uczestniczyłam w castingu. Pamiętam, że przy ul. Chełmskiej w Warszawie w Wytwórni Filmów kłębiło się podobno trzy tysiące młodych dziewczyn w białych sukienkach z wiankami na głowie. Było to nietypowe doświadczenie. Moje spotkanie z panem Andrzejem było bardzo wyjątkowe. Miał dużą dozę zaufania do wszystkich aktorów i nawet do mnie, mimo że to było jedno z pierwszych moich doświadczeń – wspomina Alicja Bachleda–Curuś Zosię.
Szapołowska: Telimena to ja!
Jedna z najbardziej wyrazistych postaci filmu to Telimena, grana przez Grażynę Szapołowską. Gdy Andrzej Wajda kompletował obsadę filmu, aktorka właśnie wróciła zza granicy i o nowej produkcji dowiedziała się od córki reżysera.
- Powiedziała, że tata kręci „Pana Tadeusza”. Zapytałam: jak to kręci? Beze mnie? Przecież Telimena to ja! Zaczęły się jej telefony do taty i moje do Andrzeja. Powiedział cztery raz NIE, aż w końcu: może jednak – opowiada Grażyna Szapołowska.
Produkcja „Pana Tadeusza” kosztowała dwanaście i pół miliona złotych, ale film zarobił ponad osiemdziesiąt milionów. Pół roku po tym, jak trafił na ekrany kin, Andrzej Wajda otrzymał w Los Angeles honorowego Oscara za całokształt twórczości.Reżyser ma na swoim koncie ponad 50 zrealizowanych filmów z czego 17 zostało odnowionych cyfrowo.
Teraz ksiądz Robak umiera naprawdę
Także przy rekonstrukcji „Pana Tadeusza” Wajda od początku osobiście brał udział. Bardzo zależało mu na tym, by usunąć znaki czasu i uszkodzenia na taśmie.
- Wymalowaliśmy mikrofony, które pojawiły się w kadrze, linki metalowe podtrzymujące dekorację, ustabilizowaliśmy tętnicę na szyi księdza Robaka w scenie, w której on umiera. Tam była scena z bliskim planem. Ksiądz Robak umarł, a na zbliżeniu było widać, że tętnica nadal mu bije. Ustabilizowaliśmy tętnicę i teraz ksiądz Robak w filmie naprawdę umiera – mówi Łukasz Rutkowski, prezes firmy rekonstrukcyjnej