Oszukana Violetta

Jeszcze trzy miesiące temu mecenas i menadżer Violetty Villas świętowali u boku artystki jej urodziny. Dziś gwiazda znów jest sama i mieszka w Lewinie Kłodzkim w zrujnowanym domu. Szumnie zapowiadane plany związane z artystką spełzły na niczym.

O Violetcie Villas znów zrobiło się głośno, kiedy na łamach prasy artystka ogłosiła rozstanie z menadżerem i mecenasem. Teraz znów opiekuje się nią jej wieloletnia przyjaciółka. Gazety donoszą, że na posesji gwiazdy odbywają się libacje alkoholowe. - To normalne, że jeżdżę do sklepu – komentuje Elżbieta Budzyńska, opiekunka Violetty Villas. – Jak trzeba kupić piwo, kupuję piwo. Jak trzeba kupić wódkę, kupuję wódkę. Nie po to, żeby się ktoś upijał, ale jest tu dwóch chłopów i jak się narobią i przyjdzie sobota, to sobie piją. - Dlaczego po całym dniu pracy nie mogę sobie usiąść przed telewizorem i wypić dwa, czy trzy kieliszki wódki do kolacji – dziwi się Jacek Budzyński, mąż opiekunki artystki. – Czy to jest grzech? Jak sobie grilla zrobię, to nawet szklanki z herbatą, czy wodą nie zostawiam na zewnątrz, bo powiedzą, że to wódka. Posesją Violetty Villas zajęła się Elżbieta Budzyńska z mężem i znajomym. Próbują przystosować dom do zamieszkania. Violetta Villas nie hoduje już zwierząt w Lewinie. Z posesji usunięto też śmieci i psie odchody. Artystka nie czuje się jednak na siłach, by udzielić nam wywiadu, rozmawiamy z nią przez telefon. - Ja nie mogę tak się pokazywać – mówi Violetta Villas. – Ja nie mam się w co ubrać. Dałam pani zdjęcia i to powinno wystarczyć. Czuję się dobrze. Do niedawna interesy Violetty Villas reprezentowali jej mecenas Zbigniew Świt i menadżer Andrzej Sikora. Tuż po zabraniu artystki ze szpitala psychiatrycznego obiecywali jej nową karierę, koncerty i płyty. Violetta Villas zaufała swojemu mecenasowi. Upoważniła go do reprezentowania jej we wszystkich sprawach. Dziś czuje się zawiedziona współpracą. Pełnomocnictwa podpisane przez Violettę Villas dotyczą zawierania umów, spraw w związku z naruszeniem dóbr osobistych, czy praw autorskich. Na niektórych brakuje dat. - Do tej pory do wszystkiego byłam dobra, żeby podpisywać mu różne papierki, a teraz nagle jestem psychicznie chora – dziwi się artystka. – Nie dano mi ani kopii, choć prosiłam. Zawsze podpisywałam, byle było szybko. Wykorzystywano moją naiwność i moją ufność. Pełnomocnik Violetty Villas zawarł kontrakt z nieznaną wytwórnią Phenomen Music Polska, podającą jako siedzibę jedno z biur w Hotelu Europejskim w Warszawie. Sprawdziliśmy jak prosperuje wytwórnia. - Taka firma nigdy u nas nie istniała - mówi Andrzej Nowak, dyrektor ds. Administracji Hotelu Europejskiego w Warszawie. – Natomiast pan Jakub prosperował u nas jako prezes Stowarzyszenia Klubu Felinologicznego. Myślę, że to byli miłośnicy kotów, działali przez kilka miesięcy i zalegali z czynszem. Nie uregulowali zaległości, od końca maja 2007 ten pan się tu nie pojawił. Oprócz niezapłaconych rachunków, na nazwisko przedstawiciela wytwórni Phenomen w hotelu czeka jeszcze kilkadziesiąt listów - głównie z banków. Przedstawiciele wytwórni są nieuchwytni. Również mecenas i menadżer Violetty Villas unikają spotkania z nami. Synowa Violetty Villas obrotem sprawy nie jest zdziwiona. - Uważam, że to naturalne następstwo przerwania leczenia – mówi Małgorzata Gospodarek, synowa Violetty Villas. – Bardzo dziwi mnie postawa pana menadżera i adwokata, którzy zachowują się tak, jak gdyby chcieli pozwać do sądu Violettę Villas za jakieś pomówienia. A przecież wiedzieli, co się może stać, agresywnie zabierając ze szpitala chorą osobę. Jednym z powodów rozstania gwiazdy z jej przedstawicielami były nieporozumienia finansowe. Zdaniem Elżbiety Budzyńskiej, przyjaciółki artystki, Violettcie Villas uniemożliwiano korzystanie z otrzymanego honorarium. - Konto nie jest na adres pani Violetty, tylko na adres mecenasa – mówi Elżbieta Budzyńska. - Ona wierzyła w to, że to ona ma konto, a tylko korespondencja będzie przesyłana na konto mecenasa. - On zażądał karty, bo mówił, że musi coś w banku załatwić - tłumaczy Violetta Visllas. – Jego córka brała, jego żona brała, on też codziennie wyciągał. Jak żądałam wyjaśnienia i prosiłam, żeby mi oddał kartę, nie było odpowiedzi. Gdy dostałam od mecenasa w szpitalu obrazek Jezusa, to ja miałam taką ufność do niego i jego rodziny. Ostatni kontakt Violetty Villas z jej menadżerami to odbiór osobistych rzeczy z domu, w którym mecenas Świt gościł gwiazdę. Rzeczy odbiera jej obecna opiekunka. - Tu chodzi o gwiazdę i niektórzy uważają, że można na niej zrobić niezły interes, i to jest dla nas przykre, to tragiczne – tłumaczy sprawę synowa artystki. Czytaj również:Violetta Villas Violetta Villas - Nigdy wam się nie zmienię Zwierzęta Violetty Villas Wywiad z Violettą Villas ---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości