Monika Wysocka, mieszkanka Słupska, jeszcze rok temu planowała budowę domu i wspólne życie z ojcem Oliviera. Gdy ich związek się rozpadł utrzymywała synka jedynie z datków Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie i niewielkich alimentów. Od kilku miesięcy wypłaty od byłego konkubenta zaczęły się jednak spóźniać. Wtedy kobieta przeżyła załamanie.- Pojawiły się w Słupsku ogłoszenia – oddam dziecko do adopcji otwartej – mówi Marcin Barnowski, dziennikarz "Głosu Pomorza". – Myślałem, że to wygłup. Ale po rozmowie okazało się, że ogłoszenie napisała zrozpaczona, zdesperowana matka.Po publikacji artykułu Marcin Barnowskiego do Moniki Wysockiej zaczęło dzwonić i przyjeżdżać dziesiątki dziennikarzy z całej Polski, a dziennikarz odbierał telefony od ludzi z całego świata, chcących pomóc kobiecie. Monika Wysocka ma żal do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Słupsku o brak wsparcia. Tymczasem urzędnicy twierdzą, że starali się dopilnować, by dostawała alimenty, a gdy się spóźniały zaproponowali dodatkową zapomogę w wysokości pięciuset złotych miesięcznie. Stało się to dosłownie dzień przed wywieszeniem ogłoszenia.- Jej krok nie był uzasadniony – mówi Elżbieta Jacniacka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Słupsku. – Świadczy o małej dojrzałości emocjonalnej pani Moniki. Zdecydowała się na niego mimo, że mieszka z matką, siostrą, ma kontakt z pedagogiem. Już umówione było spotkanie z pracownikiem opieki społecznej na temat zasiłku.Monika Wysocka twierdzi tymczasem, że pomoc społeczna uaktywniła się dopiero pod wpływem zainteresowania mediów.- Mówią zupełnie co innego do telewizji, a co innego bez telewizji – mówi Monika Wysocka. – Mówią, że są procedury, że trzeba czekać. A jak pojawiła się telewizja, to okazało się, że wszystko da się zrobić.Sprawie postanowił przyjrzeć się sąd. W reakcji na doniesienia medialne wszczął postępowanie z urzędu, aby ustalić, czy rodzice Oliviera radzą sobie z jego wychowaniem.- Informacje, które do nas docierają wskazują na roszczeniową postawę tej kobiety – mówi Danuta Jastrzębska z Sądu Okręgowego w Słupsku. – Nie respektuje żadnych procedur, żąda natychmiastowej pomocy. Zachodzi też obawa, że traktuje dziecko przedmiotowo. Oceni to sąd rodzinny.Monice Wysockiej grozi teraz ograniczenie władzy rodzicielskiej nad synem. W najlepszym wypadku zostanie objęta stałym nadzorem kuratora sądowego.