Najsłynniejszy polski mim. Ireneusz Krosny od 21 lat bez słowa bawi publiczność na całym świecie. Jest laureatem kilku festiwali w kraju i za granicą. Wszystko zaczęło się w Tychach, tu się urodził, i tu miał swoje podwórko - teatr. - Tutaj pierwszy raz na żywo zobaczyłem na żywo pantomimę jeszcze jako 14-latek. Nic nie zrozumiałem, ale mi się spodobało. Zobaczyłem cały świat złudzeń. Po spektaklu ogłoszono, że jeśli ktoś jest zainteresowany pracą w zespole jest proszony o zostanie na widowni – mówi Ireneusz Krosny. Od początku ma własny styl. Bez makijażu, w czarnym trykocie, z ubogą scenografią. Jest twórcą i tworzywem. Stworzył ponad setkę różnego rodzaju scenek. Początek był dość trudny. Zdarzało się, że występował za darmo, żeby rozpropagować „Teatr Jednego Mima”. - Mam zeszyt, który używałem, gdy występowałem głównie dla szkół, kiedy byłem nikomu nieznanym mimem. Szkoły wpisywały tam podziękowania i kolejne panie dyrektor mogły je czytać. To ułatwiało organizowanie kolejnych spektakli. Tułaczka po szkołach trwała trzy lata – opowiada Ireneusz Krosny. Dom Ireneusza Krosnego jest pełen muzyki. Prywatnie jest mężem i ojcem trójki dzieci. Rodzina jest dla niego najważniejsza. Dla nich zrezygnował z półrocznego tournée po Stanach Zjednoczonych i Australii. Stara się pracować nie więcej niż 15 dni w miesiącu.