Co ty tam nagadałeś?

TVN UWAGA! 138047
Jego radiowe relacje z zawodów sportowych przechodzą do legendy. Przed mikrofonem wybucha jak wulkan i używa najbardziej niezwykłych porównań. Na co dzień jest człowiekiem nad wyraz spokojnym i powściągliwym.

Komentarze sportowe Tomasza Zimocha dla programu 1. Polskiego Radia nie mają sobie równych. Zaraz po emisji trafiają do Internetu i stają się sławne nie tylko na całą Polskę. Tak było, gdy dziennikarz po raz kolejny zadziwił wszystkich podczas relacji z medalowych występów Justyny Kowalczyk i Adama Małysza na igrzyskach olimpijskich w Vancouver. Pasję do sportu Tomasz Zimoch ma od dzieciństwa. Sportowcem nie został, bo w tamtych latach poważnie chorował. Choć skończył prawo, wybrał pracę w radiu, które jest jego drugą pasją. Jego oddanie obu tym pasjom doceniają koledzy po fachu i słuchacze – uhonorowali go Złotym Mikrofonem, najważniejszą nagrodą dla ludzi radia, jak też sami sportowcy. - Zawodnicy chcą się z nim kolegować – mówi Ryszard Szurkowski, najwybitniejszy polski kolarz. – To ewenement, bo zwykle sportowcy nie lubią dziennikarzy – wścibskich, zadających pytania nie w porę. Nie pamiętam, by któryś z moich zawodników nie chciał porozmawiać z Tomkiem. O swojej pracy Tomasz Zimoch nie chce mówić za dużo. Koledzy opowiadają, że ten Zimoch znany z radiowych relacji jest kimś innym niż Zimoch na co dzień – spokojny, wyważony, refleksyjny. - To idealna mieszanka profesjonalizmu i spontaniczności – mówi Andrzej Turski, dziennikarz. – U niego wszystko jest kontrolowane, bo to prawdziwy zawodowiec. O popularności wśród słuchaczy Tomasz Zimoch mówi krótko, że miło mu z tego powodu. I dodaje, że jej nie przecenia. Człowieka radia – jego zdaniem – przed nadmierną sławą chroni samo radio – gdzie są spokój i cisza.

podziel się:

Pozostałe wiadomości