- Berlin nie jest daleko, więc wsiadłam do pociągu i przyjechałam tutaj, żeby pokazać, że mieszkańcy w takiej sytuacji jak mieszkańcy ulicy Stolarskiej są na całym świecie – mówi prof. Margit Mayer, Wolny Uniwersytet w Berlinie.Przypomnijmy, ze ponad pół roku temu mieszkańcy kamienicy przy ul. Stolarskiej w Poznaniu dowiedzieli się, że budynek trafił w prywatne ręce. Nowi właściciele, wynajęli zarządcę - firmę „Fabryka Mieszkań i Ziemi", kierowaną przez Piotra Śrubę, znaną z opróżniania budynków z niechcianych lokatorów. Wokół kamienicy powstał ruch społeczny zwracający uwagę na problem mieszkańców pogardliwie nazywanych „wkładką mięsną”. Uwaga! przygotowała reportaż o sytuacji mieszkańców. Apel poparcia dla mieszkańców kamienicy przy ulicy Stolarskiej podpisało ponad tysiąc osób, ludzie kultury i naukowcy z całego świata. Wśród nich doktor etnologii Kacper Pobłocki, który zawodowo zajmuje się wysiedlaniem mniej zamożnych mieszkańców z atrakcyjnych miejsc polskich miast.- Jesteśmy rzut beretem od ulicy Stolarskiej. Tu są najdroższe mieszkania w Poznaniu i stoją puste. Ta dzielnica staje się obiektem tego, co się nazywa procesem gentryfikacji – wyrzuca się starych mieszkańców, remontuje kamienicę i sprzedaje się z ogromnym zyskiem. Łazarz jest ostatnią dzielnicą, która jest najsilniej gentryfikowana. Miasto nie ma żadnego pomysłu na lokatorów, którzy są zmuszeni do wyprowadzki, prawdopodobnie chcą ich wykurzyć do kontenerów socjalnych, tak byłoby najwygodniej, żeby zamieść sprawę po dywan - uważa doktor Kacper Pobłocki, etnolog.- Kontenery zawsze umieszczane są w miejscach niewidocznych. Teraz stały się po prostu mieszkaniem socjalnym. To jest getto - mówi Katarzyna Czarnota, Koalicja dla Mieszkańców Stolarskiej.Gdy o czyszczonych kamienicach nie było jeszcze głośno w ciszy cierpieli mieszkańcy ulicy Piaskowej w samym centrum Poznania.- Zapukał do moich drzwi facet, potężny wysoki, barczysty, przedstawił się, że jest nowym właścicielem domu. Więc zgodnie ze staropolską gościnnością, zaprosiłam go, żeby wszedł. Powiedział, że nie usiądzie, bo przyszedł mi tylko powiedzieć, że mam się stąd wynosić. Wywiesił kartkę, że nie będzie prądu, gazu, niczego. Trzeba było wtedy być i widzieć jak starsi ludzie płakali. Kto psychicznie nie wytrzymał uciekał – mówi Janina Jędraszyk, lokatorka kamienicy przy ul. PiaskowejKamienicę przy ul. Strusia, Piotr Śruba wyczyścił z lokatorów w szczególnie brutalny sposób. Dziś mieści się tu m.in. nowoczesny hostel a po dawnych mieszkańcach nie pozostał nawet ślad.Protestujący obciążają winą za cierpienia mieszkańców nie tylko Piotra Śrubę, czy właścicieli kamienic, ale przede wszystkim władze miasta, które - ich zdaniem -celowo milczały w sprawie opróżnianych domów czekając, aż zostaną wyremontowane, a mieszkańcy znajdą sobie inne lokum.- Właściciele mają narzędzia, żeby działać zgodnie z prawem – ustawa o ochronie praw lokatorów. Mieszkanie zamienne lub wypowiedzenie trzyletnie bez wskazania innego mieszkania. Na drodze prawnej ten konflikt można rozwiązać. Dlaczego się tak nie dzieje? Jest to chęć błyskawicznego odzyskania swojej własności, którą się kupiło – mówi Wojciech Hoehne, prezes Stowarzyszenia Właścicieli i Zarządców Domów.Choć prezydent Poznania napisał ostatnio list otwarty do Piotra Śruby, w którym skrytykował jego metody, nigdy wyraźnie nie opowiedział się po stronie uciskanych lokatorów.Na planowanej od dawna demonstracji nie pojawił się żaden przedstawiciel władz Poznania.- Nie wybieram się na demonstrację. Weekend jest dla rodziny. Sprawy służbowe odkładam chwilowo na kołek. W ramach kierowanej przeze mnie instytucji nie mam możliwości pomocy tym osobom – twierdzi Jarosław Pucek, dyrektor Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych w Poznaniu.- Lokatorzy mogę wygrać tylko wtedy, jeśli będą mieć determinację i siłę psychiczną. Zadajmy sobie pytanie, czy ktoś z nas wytrzymałby mieszkanie bez wody, prądu. Życzę tym ludziom, żeby mieli siłę, aby się przeciwstawić, żeby słuszność wygrała w tej sprawie – mówi Agnieszka Rybak-Starczak, pełnomocnik lokatorów kamienicy przy ul. Stolarskiej.