To gra na czas - tak mówią ci, którzy zajmują się sprzedażą dopalaczy. Na razie czekają na kolejne ruchy rządu. - Można mieć wrażenie, że chodzi o kupienie czasu. Dzisiaj sklepy z dopalaczami będą zamknięte, ale w tym czasie będą trwały kolejne prace nad uregulowaniami prawnymi – mówi adwokat Piotr Schramm. Zdaniem specjalistów decyzja o zamknięciu sklepów uruchomi czarny rynek dopalaczy. - Znów będziemy to przesuwać do podziemia. Bo sprzedaż internetowa w Europie tak naprawdę ma się świetnie i nie mam wątpliwości, że tak będzie w Polsce – komentuje sytuację Kasia Malinowska–Sempruch, dyrektor międzynarodowego programu polityki narkotykowej w Open Society Instytute. Handlujący dopalaczami wciąż przekonują, że nie łamali prawa, bo sprzedawali wyroby kolekcjonerskie, zapominając jednak o tym, że ich wyroby uzależniają. - Od wakacji zdecydowanie jest wzrost liczby osób przychodzących i mówiących, że one mają problem z dopalaczami – opowiada Adam Nyk ze Stowarzyszenia Monar. Dopalacze pojawiły się w Polsce 3 lata temu. Sieć sklepów rozrastała się w zawrotnym tempie. Jeszcze w zeszłym tygodniu dopalacze kupić można było dosłownie wszędzie. Jeszcze kilka miesięcy temu „król polskich dopalaczy” bez skrępowania opowiadał o swojej działalności. - Nie mam żadnych moralnych wyrzutów sumienia – mówił.Zobacz materiał UWAGI!