250 złotych - to kwota, jaką zapłacić trzeba za numery telefonów na właścicieli mieszkań, które rzekomo przeznaczone są na wynajem. Lokale są wystawione w serwisach ogłoszeniowych w internecie w bardzo niskich cenach, np. kawalerka przy ul. Polnej w Warszawie za 1 tys. zł miesięcznie. To bardzo atrakcyjna cena. Sprawdzamy oferty wynajmu kawalerek w tej okolicy i średnio opłaty za takie mieszkania to od 1,6 tys. do ponad 2 tys. zł. Średnio jest to 1,9 tys. złotych za miesiąc.
Postanawiamy zgłosić się do agencji nieruchomości, która dysponuje tak dobrymi oferty.
Zwolnieni z odpowiedzialności
- Czyli ja podpisuję umowę w tej chwili z panią, tak? I pani potem pójdzie obejrzeć ze mną to mieszkanie? - upewnia się na miejscu reporter UWAGI!. - Właściciel pokazuje panu mieszkanie. Ja daję kontakty. Teraz podpisujemy umowę i jest ta płatność 250 złotych - tłumaczy jednak kobieta w agencji i potwierdza, że jej firma daje gwarancję, że oferta przez nią prezentowana jest aktualna. Utrzymuje, że mieszkanie będzie można zobaczyć wieczorem tego samego dnia.
Gdy otrzymujemy dane do rzekomych właścicieli mieszkań, okazuje się jednak, że ci przestają odbierać telefony i ostatecznie do prezentacji lokali nie dochodzi. Co więcej, w umowie, jaką podpisaliśmy z pseudoagencją nieruchomości, znalazł się zapis zwalniający firmę, nie tylko z obowiązku skontaktowania nas z właścicielem lokalu, ale też z jakiejkolwiek odpowiedzialności za aktualność przedstawionych ofert.
- Jest to po prostu handel adresami - uważa Andrzej Piórecki, Prezydent Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości. Jak dodaje, ostatnio bardzo często zdarza się, że przedstawione przez agencje oferty nie pokrywają się w rzeczywistości z adresami, które są na rynku nieruchomości.
Jak się okazuje, pseudoagencja nieruchomości przekazuje namiary na osoby, które faktycznie chciały wynająć swoje mieszkania, ale oferty są dawno nieaktualne lub lokale takie po prostu nie istnieją. Rzekomi właściciele nieruchomości początkowo odbierają telefon, ale gdy trzeba potwierdzić ostatecznie spotkanie, blokują numer bądź wyłączają aparat. Do prezentacji mieszkań nie dochodzi.
Wabik na klientów
- Zaczęło się od tego, że znalazłam w internecie bardzo atrakcyjną ofertę: mieszkanie za tysiąc złotych w centrum Warszawy. Postanowiłam skorzystać i zadzwoniłam do tej agencji - mówi Iwona Blicharz. Gdy pokazujemy jej lokal, który reporter UWAGI! znalazł kilka miesięcy wcześniej, kobieta potwierdza, że to ten sam lokal, na który na początku marca tego roku skusiła się także ona - z agencją skontaktowała się tuż po ukazaniu się ogłoszenia, ale ze względu na bardzo niską cenę nie liczyła na sukces. - Byłam zdziwiona, że dwa dni po ukazaniu się ogłoszenia, pani się ze mną jeszcze umawia - mówi pani Iwona.
- Jest to po prostu oszustwo. Ja czuję się naciągnięta, oszukana. Jestem zła, że dałam się podejść - mówi.
Nabraliśmy pewności, że tanie kawalerki mają przyciągnąć potencjalnych klientów. Co prawda oferta wynajmu kawalerki na Polnej, którą znaleźliśmy na początku, zniknęła z internetu, ale przez kilka dni dzwonimy do firmy pytając o to mieszkanie. Za każdym razem agencja zapewnia, że oferta jest aktualna.
Gdy jednak po jednej z kolejnych prób obejrzenia lokalu wracamy do agencji, by odebrać wpłacone pieniądze, pracownica nie poczuwa się do oddania wpłaconych wcześniej 250 złotych. - Z całą pewnością na ten moment nie dostanie pani żadnego zwrotu, bo to, że właściciel pani nie pokazał mieszkania, nie jest winą po naszej stronie - utrzymuje kobieta, która zajmuje się podpisywaniem umów.
"Każdy właściciel sam decyduje"
Jak ustalamy, właścicielka firmy prowadzi w ten sposób działalność od kilkunastu lat. Trzykrotnie zmieniała nazwy i siedziby swoich firm, działo się tak, gdy na światło dzienne wychodziły stosowane przez nią praktyki. Gdy udaje nam się z nią skontaktować, utrzymuje, że wszystkie ogłoszenia są aktualne.
- Wszystkie mieszkania, którymi dysponuję, są na rynku do wynajęcia - mówi. Zaznacza jednak, że jej agencja mieszkań nie pokazuje. - Każdy właściciel sam decyduje o swoim mieszkaniu i każdy właściciel sam takie mieszkanie pokazuje osobom, którym chce pokazać - utrzymuje. - Nigdy w życiu nikogo nie oszukałam. Nie życzę sobie, żeby pan mnie w ten sposób atakował - dodaje. Jak twierdzi, nazwę swojej firmy zmieniała np. przy okazji zmian siedziby, a nie w związku z jakimikolwiek kontrowersjami.
Do miejskiego rzecznika konsumentów wpłynęło kilka skarg na działalność tej firmy. We wszystkich przypadkach poszkodowani znajdowali atrakcyjne oferty w internecie, ale mieszkań nigdy nie udało im się zobaczyć. - Można mówić o niewykonaniu tej umowy - uważa Marcin Karczewski, prawnik w wydziale Miejskiego Rzecznika Praw Konsumenta w Warszawie. Zaznacza jednak, że jego urząd nie ma kompetencji do tego, by ścigać nieuczciwego przedsiębiorcę. - Ostatecznie zawsze pozostaje sąd powszechny - mówi.
Kilkaset numerów telefonów
Reporter UWAGI! decyduje się natomiast na złożenie doniesienia w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Jeżeli dochodzi do sytuacji, kiedy mamy do czynienia z jakimś fikcyjnym dobrem, bez względu na to, czy to jest dobro rzeczowe, czy to jest jakaś usługa, jeżeli jest to fikcyjna usługa, za którą my płacimy 200-300 złotych, to mamy do czynienia z pewnego rodzaju oszustwem - mówi Małgorzata Cieloch, rzeczniczka UOKiK. - Wydaje mi się, że jest to rodzaj oszustwa, jeżeli będą przesłanki, zawiadomimy prokuraturę - zapowiada.
Równolegle także pani Iwona fakt oszustwa postanawia zgłosić na policję. A następnego dnia po naszym kontakcie z policjantami firma przestaje istnieć. - W siedzibie firmy zabezpieczyliśmy komputery, kilkanaście telefonów komórkowych oraz 30 kartonów z dokumentacją, z umowami i załącznikami do tych umów - mówi Robert Szumiata, oficer prasowy śródmiejskiej policji.
Policjanci zatrzymali dwie pracownice firmy, dotąd jednak nie udało zatrzymać właścicielki. - Policjanci prowadzący tę sprawę ustalili już, że kobieta ma na siebie zarejestrowanych kilkaset numerów telefonów komórkowych. To w połączeniu z zabezpieczonymi przez nas telefonami, może budzić pewne podejrzenia co do tego, w jaki sposób były te numery wykorzystywane i po co - mówi Robert Szumiata.
Policji udało się dotrzeć do właścicielki pseudoagencji nieruchomości. Przedstawiono jej zarzut oszustwa. Otrzymała dozór policyjny i zakaz prowadzenia działalności gospodarczej. Wszyscy poszkodowani powinni zgłaszać się do śródmiejskiej policji w Warszawie.
Osoby poszkodowane mogą kontaktować się z policjantem prowadzącym sprawę pseudoagencji nieruchomości - Jarosławem Jankowskim, tel. 604167522.