Tomasz Kalita straszną diagnozę usłyszał pod koniec maja 2016 roku - choroba dała mu wtedy o sobie znać nagłym atakiem padaczki.
Wykorzystać każdy dzień
- Glejak to nowotwór złośliwy tkanki mózgowej, który rozwija się w sposób niesygnalizujący niebezpieczeństw. W momencie, kiedy pojawiają się objawy, często jest już za późno - tłumaczy Cezary Szczylik, kierownik Kliniki Onkologii w Centralnym Szpitalu Klinicznym MON. - Ten nowotwór, zwłaszcza jego najbardziej złośliwa postać, czyli glejak wielopostaciowy, nawraca i nasze możliwości leczenia od lat nie zmieniły się, są ograniczone. Większość chorych z czwartym stopniem zaawansowania umiera - mówił prof. Cezary Szczylik.
Guz u Tomasza Kality udało się usunąć, jednak okazało się, że jest to najgorsza z możliwych postać glejaka. Do tego nowotwór był już wtedy bardzo zaawansowany. Jednak mimo diagnozy, która brzmiała jak wyrok, 37-letni Tomasz Kalita, znany działacz SLD i były rzecznik tej partii, postanowił jak najlepiej wykorzystać każdy dzień życia.
"Po prostu trzeba żyć"
- Byłem zdrowy i nawet nie miałem świadomości jak wielkie jest to szczęście - mówił Tomasz Kalita. - Po prostu trzeba się czasami na ulicy zatrzymać, pomyśleć i zacząć być koneserem życia - dodawał.
Wiosną poddał się operacji, przeszedł chemio- i radioterapię, a jesienią wziął ślub z Anią, naszą redakcyjną koleżanką. I to ona, tak samo jak była z nim przez ostatnie lata, opiekowała się Tomaszem Kalitą także w tych trudnych chwilach.
- Psychoonkolog powiedziała mi, że jeżeli będę rozmyślać o tym, co będzie dalej, i nie będę żyła dniem dzisiejszym, to stracę każdy kolejny dzień życia, który teraz mamy dla siebie. Bezpowrotnie. I to mnie postawiło na nogi - mówiła Ania w rozmowie z reporterką UWAGI! Przyznała, że nawet w Centrum Onkologii spędzili wraz z Tomkiem szczęśliwe chwile. To tam spotykali się z przyjaciółmi, także tam, w szpitalu, się jej oświadczył.
Tomku, żegnaj!
Tomasz Kalita walczył do końca - nie tylko o siebie, ale też o innych pacjentów. Przez ostatnie miesiące zabiegał o legalizację leczniczej marihuany. Jeszcze w październiku rozmawiał na ten temat z prezydentem Andrzejem Dudą.
Niespodziewanie jednak, po dziewiątym cyklu chemioterapii pod koniec grudnia, nastąpił nawrót choroby. Jeszcze zanim ostatni raz trafił do szpitala, Tomasz Kalita zgodził się na to, by towarzyszyła mu nasza kamera - bo chciał pokazać z czym zmaga się człowiek żyjący ze śmiertelną diagnozą.
Wierzyliśmy, że Tomek doczeka emisji tego reportażu. Niestety, tak się nie stało. Zmarł wczoraj wieczorem. Aniu, jesteśmy z Tobą.