„Straciłam pięć lat życia przez tę rodzinę”

TVN UWAGA! 250895
Rzucanie petardami, zabrudzanie posesji, wyzwiska, nękanie i zastraszanie w internecie, śledzenie, a wreszcie grożenie śmiercią. To życie Bożeny Wołowicz, której historię po raz pierwszy pokazaliśmy w 2016 r. Po nieudanej próbie sprzedaży domu, kobieta wróciła do siebie, gdzie nadal pozostaje ofiarą sąsiedzkiej przemocy ze strony trzyosobowej rodziny - lekarki i jej dwojga dorosłych dzieci.

Wracamy do sprawy stalkingu w niewielkiej miejscowości na Podkarpaciu. Bożena Wołowicz od 4 lat żyje w ciągłym strachu.

Pozostają bezkarni

Ta historia wydaje się nie mieć końca. Mimo jej nagłośnienia oraz powiadomienia organów ścigania, sytuacja od lat się nie zmienia, a zdaniem pani Bożeny, staje się coraz bardziej uciążliwa. Stalkerzy nie poprzestają tylko na obelgach i rzucaniu petard. Elewację jej domu obrzucano zgniłymi warzywami, a na posesję są wrzucane śmieci oraz szklane butelki i słoiki.

- W moim odczuciu to się cały czas nasila, bo oni czują się bezkarni. Tyle lat to trwa i nie ponoszą za to żadnej odpowiedzialności. To ich dodatkowo nakręca - mówi zrozpaczona pani Bożena.

W grudniu 2014 roku rodzina K. wtargnęła na posesję pani Bożeny, zaatakowali ją i oskarżyli o zorganizowanie napadu. Choć sprawa trafiła do sądu i rodzina została oskarżona o stalking, do dziś nie ponieśli za to żadnej kary, nie zaprzestali również swoich ataków.

- Wielokrotnie ja i moi sąsiedzi, zgłaszaliśmy na policję, że grożą nam, wyzywają nas, ale nie podejmowano żadnych konkretnych działań. W związku z tym, zamontowaliśmy na moim domu kamerę rejestrującą dźwięk, by unaocznić policji i prokuraturze skalę problemu - dodaje kobieta.

Dlaczego nękają?

Swoim zachowaniem rodzina K. łamie wszelkie formy współżycia społecznego. Te praktyki powodują realne zagrożenie zdrowia i życia pani Bożeny.

- Trudno to nazywać konfliktem sąsiedzkim, to jednostronny atak sąsiadów na bezbronną kobietę. Być może u podłoża takiego zachowania leżą jakieś zaburzenia psychiczne - mówi dr Stanisław Teleśnicki, biegły z zakresu psychiatrii.

Bezradna policja

Policja w ubiegłym roku interweniowała w Żdżarach kilkadziesiąt razy. O każdym ataku i zniszczeniu mienia, pani Bożena informuje najbliższy posterunek. Policjanci sporządzają protokoły, notatki i dołączają je do kolejnych postępowań.

- Policja stara się podejmować jak najmniej inwazyjne działania pod tymi adresami, wszystko musi mieścić się w granicach prawa - mówi Jacek Bator z Komendy Powiatowej Policji w Dębicy.

TVN UWAGA! 1698615

Po grudniowej interwencji, policja zatrzymała rodzeństwo K. Postawiono im zarzut uporczywego nękania swojej sąsiadki. Są na wolności, ale objęto ich dozorem. Dwa razy w tygodniu mają stawiać na policji w Dębicy. Mają również zakaz kontaktowania i zbliżania się do swojej ofiary na odległość 50 m. Niestety prokuratura nie postawiła zarzutów matce, nie złożyła również wniosku o opinie sądowo-psychiatryczną w warunkach zamkniętych.

Na początku stycznia miała odbyć się kolejna rozprawa karna, w której rodzina K. jest oskarżona o uporczywie nękanie Bożeny Wołowicz i naruszenie jej nietykalności. Proces wciąż trwa.

Po emisji reportażu Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie zażądała od Prokuratury Rejonowej w Dębicy akt wszystkich spraw dotyczących rodziny K. Śledczy chcą sprawdzić i przeanalizować dotychczasowe decyzje i kroki podjęte przez prokuratorów w licznych postępowaniach. Wniosek o nadzór Prokuratury Regionalnej złożył także pełnomocnik pani Bożeny Wołowicz.

podziel się:

Pozostałe wiadomości