Radny Ostródy: to największa wpadka władz

TVN UWAGA! 136687
Statki pełne pasażerów przeciągane na specjalnych pochylniach po lądzie, jedna z najbardziej oryginalnych polskich atrakcji turystycznych. To Kanał Ostródzko-Elbląski, który miał otrzymać piękny wakacyjny prezent. Gmina Ostróda za ponad 3,5 mln zł zamówiła trzy statki rzeczne do obsługi turystów. Miało być nowocześnie i światowo, ale wyszło jak zawsze. Na razie zbudowano dwa statki, z których jeden grozi zatonięciem, a drugi jest za szeroki jak na 150- letnie śluzy Kanału Ostódzko-Elbląskiego.

Kanał Elbląsko-Ostródzki w Polsce wydaje się nie być dość znany. Na świecie jest natomiast wizytówką naszego kraju. Michael Palin, współtwórca znanej na całym świecie brytyjskiej grupy komików Monty Python a ostatnio programów podróżniczych, pokazując właśnie ten kanał portretował Polskę w swoim filmie dla BBC przedstawiającym nowe kraje Unii Europejskiej. - Lubię tędy pływać. Kanał Elbląski jest unikatowy praktycznie na skalę światową. Myślę, że jest to największy skarb Polski – uważa Andrzej Bobrowicz, przewodnik turystyczny. Statki, które teraz pływają po kanale mają kilkadziesiąt lat. Nowe miały go wprowadzić w XXI wiek. Zamówione przez władze Ostródy nowoczesne jednostki kosztowały ponad 3,5 mln zł. Dwa z trzech zamówionych statków okazują się jednak za szerokie, by mogły pływać po kanale. Potwierdzają to przedstawiciele Polskiego Rejestru Statków. - Szaleństwem byłoby wprowadzać je w takie miejsca, która są ograniczone parametrem szerokości. One się nie zmieszczą, 16 – 20 cm są za szerokie – mówi Karol Pomorski, Polski Rejestr Statków. - Pytano nas czy jest możliwe korzystanie ze statków o większych parametrach. Odpowiedzieliśmy, że nie widzimy takiej możliwości – dodaje Andrzej Ryński, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. Włodarze Ostródy odpowiedzialni za zamówienie statków nie przyjmują do wiadomości argumentów specjalistów i zapewniają, że ustalona przez miasto specyfikacja odpowiada normom. - Ostatecznej decyzji nie wydał. Wyda ją już po faktycznym wpłynięciu na wózki. Ja podkreślam, że ta szerokość umożliwia pływanie i korzystanie z pochylni. Ja nie widzę, żadnego problemu – twierdzi Grzegorz Socha, wiceburmistrz Ostródy. Takiej pewności nie ma zarządca kanału, odpowiedzialny za jego utrzymanie. - Te pochylnie mają 150 lat. Dokonując rewitalizacji Kanału Elbląskiego zachowaliśmy wszystkie warunki historyczne nałożone przez konserwatora. Nie możemy tych parametrów zmieniać, bo jest to obiekt zabytkowy – wyjaśnia Andrzej Ryński, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. Szerokość statków to nie jedyny problem. Po zwodowaniu pierwszego z nich okazało się, że przede wszystkim nie gwarantuje on bezpieczeństwa pasażerów. - Nie może zostać przez nas dopuszczony do żeglugi, ponieważ nie spełnia podstawowych standardów. Jednym z nich jest pływalność, tzn. żeby ludzie po awarii, po przebiciu kadłuba mieli szansę się uratować. Jeżeli nie spełni tego warunku, jednostka będzie się pogrążała, aż do utonięcia – mówi Karol Pomorski, Polski Rejestr Statków. Projektantem statku jest inżynier Zenon Górecki, właściciel biura projektowego z Gdańska. Jego zdaniem wady konstrukcyjne wzięły się stąd, że gmina - wbrew wcześniejszym ustaleniom - nie dopuściła go nadzoru nad wykonaniem projektu w stoczni. Sądzi on też, że projekt został zmieniony bez jego wiedzy i zgody. - Myślę, że statek został zbudowany nie według naszego projektu. Gdyby był ściśle budowany, to jako nadzór autorski, powinniśmy mieć prawo wglądu. Nikt nie zawarł ze mną umowy. Nie miałem prawa wejść na budowę – twierdzi inż. Zenon Górecki, projektant statków IDEK sp. z o.o. Odpowiedzialny za żeglugę zastępca burmistrza Ostródy o obowiązku dopuszczenia projektanta do etapu wykonania statku w stoczni dowiedział się od nas podczas nagrania. - Projektant ze zrozumiałych względów zawsze będzie się tłumaczyć i szukać wszelkich możliwości, żeby oddalić swoje błędy popełnione w trakcie realizacji – mówi Grzegorz Socha, wiceburmistrz Ostródy. Miesięczne utrzymanie niedopuszczonych do żeglowania statków kosztuje kilka tysięcy złotych. Choć władze o problemie wiedzą od kilkunastu miesięcy, wciąż nie wiadomo, kiedy rozpocznie się przynajmniej próba uratowania tego projektu. - Gmina powiedziała, że będą próbować zorganizować pieniądze na program naprawczy. Ale do dziś nic się nie zmieniło, bo statki stoją – mówi Jan Wierzchowski, producent statków stocznia JABO. Jak na razie przyszłość Kanału Elbląsko-Ostródzkiego dobrze wygląda przede wszystkim na wizualizacjach komputerowych. Opozycyjni radni twierdzą, że historia budowy nowych statków to największa wpadka lokalnych władz od wielu lat. - Jakim cudem można było zapłacić za coś, co nie spełnia norm? Płacąc, przyznaliśmy się, że jest w porządku. Najpierw powinniśmy sprawdzić rachunek, wykonanie, zgodność przepisami, jakość statku i dopiero zapłacić. A wyłożyliśmy pieniądze w ciemno. Odzyskanie ich będzie trwało kilka lat – mówi Grzegorz Kierozalski, radny miasta Ostróda.

podziel się:

Pozostałe wiadomości