Obrońca skrzywdzonych zwierząt

TVN UWAGA! 197725
Jest adwokatem, więc za zadanie ma bronić - nawet przestępców. I tak robi, ale z jednym wyjątkiem - nigdy nie broni sprawców przemocy wobec zwierząt. Wręcz przeciwnie, w sprawach o znęcanie się nad zwierzętami Mateusz Łątkowski występuje jako oskarżyciel posiłkowy, często będąc bardziej nieprzejednanym od prokuratury. Dzięki niemu zapadło już kilka wyroków bezwzględnego więzienia.

I chociaż Mateusz Łątkowski w sprawach przemocy wobec zwierząt oskarża, to jest tam też obrońcą – broni praw tych, którzy głosu nie mają: kotów i psów. Tak było z jedną z jego pierwszych spraw tego typu, a która dotyczyła owczarka niemieckiego Wolfa.

Sprawa Wolfa

- Panie oskarżony, niech pan pamięta, że kto kopie psa, zbliża swoją duszę do piekła. Oskarżony natomiast psa o imieniu Wolf nie kopnął, lecz go zabił – grzmiał, gdy wygłaszał mowę końcową.

- Ktoś, na przykład ktoś taki jak oskarżony powie „to był tylko pies”. Nie, wysoki sądzie, to był AŻ pies, istota, która przynajmniej mnie i większość tutaj zgromadzonych uczy człowieczeństwa – mówił na sali sądowej. W tej sprawie zapadł wyrok skazujący: rok bezwzględnego więzienia i 10-letni zakaz posiadania zwierząt.

- Razem z cała publicznością zgromadzoną na sali sądowej płakałam, kiedy wygłaszał mowę końcową – przyznaje teraz Klaudia Tomczak-Łątkowska, żona adwokata. – To był ogromny sukces, że coraz bardziej restrykcyjnie sądy zaczynają podchodzić do takich spraw – mówi.

Lucky - szczęściarz

Mateusz Łątkowski oskarżał też w sprawie Lycky’ego - psa, który był wcześniej bestialsko maltretowany. Miał obrażenia wewnętrzne, przypalane łapy i wybite oko. Weterynarz, do którego trafił dawał mu 5% szans na przeżycie. Na szczęście się udało.

- Przedstawił losy tego pieska w taki sposób, że poruszyłoby to niejedno skamieniałe serce – mówi Emilia Kaczmarek z Fundacji Animal Security w Poznaniu. Wszystkie sprawy, jakie jej fundacja zakłada przeciwko sprawcom okrucieństwa wobec zwierząt, trafiają do mecenasa Łątkowskiego. – Wiemy, że nikt tego lepiej nie poprowadzi – mówi.

Prawnik za udział w procesach, w których bierze udział jako oskarżyciel posiłkowy z ramienia organizacji prozwierzęcych, nie bierze pieniędzy. Przyznaje, że wrażliwość wobec zwierząt wyniósł z domu, a teraz sam uczy tego samego swojego syna.

„To, co usłyszałem, mnie zatrwożyło”

Mecenas przyłączył się ostatnio do głośnej sprawy Barego - psa, którego historią zajmowaliśmy się również w UWADZE!. Bary został znaleziony żywcem przysypany ziemią z ciężkimi obrażeniami zadanymi siekierą. Zaopiekował się nim policjant, który go uratował. Sprawa trafiła do sądu, ale oburzenie wywołała niska kara, której domagała się prokurator prowadząca sprawę Katarzyna Szewczyk. – Oskarżeni mają rodziny, osiągają niewielkie dochody, uważam, że w tej sytuacji zasługują jeszcze na szansę – mówiła dziennikarzom.

- To, co usłyszałem, mnie zatrwożyło. Pani prokurator wypowiadająca się w mediach mówiła nie jak oskarżyciel, ale jak obrońca – komentuje i dodaje, ze podejście organów ścigania zależy nie od przepisów prawa, ale przede wszystkim od podejścia człowieka.

- Najbardziej by mnie ucieszyło, gdyby sprawca zrozumiał karygodność popełnionego przez niego czynu zabronionego – mówi. – Nie każę wszystkim zwierząt kochać. Ja tylko chcę, żeby ich nie krzywdzili – zaznacza.

Człowiek roku

Działalność małżeństwa Łątkowskich znajduje coraz większe uznanie. Wspólnie otrzymali honorowy medal Senatu Rzeczypospolitej, a mecenas Łątkowski został przez czytelników Głosu Wielkopolskiego wybrany „Człowiekiem roku 2015 w Poznaniu".

podziel się:

Pozostałe wiadomości