O krok od katastrofy budowlanej

TVN UWAGA! 152011
- Państwo jako pierwsi wpadniecie do piwnicy. A za wami kolejne cztery piętra - usłyszeli mieszkańcy mieszkania na parterze pewnego bloku w Ząbkach. Wybudowany kilka lat temu budynek dziś zaczyna pękać. Co jest przyczyną zbliżającej się katastrofy? Kto i dlaczego winien jest zaniedbań?

Sebastian Bereś i jego żona Ewa pięć lat temu kupili od dewelopera nowe mieszkanie w podwarszawskich Ząbkach. Jak większość młodych małżeństw na dorobku na zakup zaciągnęli kredyt.

- Siedzi się spokojnie i nagle słychać trzaski jakby porcelana pękała. Na początku to były w zasadzie co godzinę, teraz trochę mniej ale pewnie dlatego, że co miało pęknąć, to pękło. Teraz już się tylko dziury pogłębiają – opowiada Sebastian Bereś.

Mężczyzna zgłosił sprawę do dewelopera, powiadomił wspólnotę mieszkaniową, ale i sam zaczął szukać przyczyny pęknięć. Szybko zorientował się, że plany projektowe budynku i plany, które dostał po kupieniu mieszkania, różnią się od siebie.

- Wyszło, że deweloper nie wybudował sporego kawałka konstrukcji w garażu. A w moim mieszkaniu, aż do dachu brakuje słupów, które powinny podtrzymywać mieszkania wszystkich, którzy mieszkają nade mną. To wszystko to są elementy nośne. Konstruktor stwierdził, że nigdy nie podpisywał niczego, co pozwalałoby na niewybudowanie tych elementów. Wynika z tego, że na etapie budowy ktoś zadecydował, że tych elementów nie wybuduje – dodaje pan Sebastian.

Wspólnota mieszkaniowa zamówiła ekspertyzę dotyczącą stanu technicznego bloku. Rzeczoznawca napisał w niej, że jeśli budynek nie zostanie szybko naprawiony, może dojść do katastrofy. Odszukaliśmy konstruktora budynku. Nie zgodził się na spotkanie i nagranie rozmowy. Stwierdził jednak, że ściany nośne zaprojektował i potem ich z projektu nie usuwał. Dodał też, że - tu cytat - byłby samobójcą, gdyby wyciął główny słup nośny tego fragmentu bloku.

Dlaczego usterek i niezgodności z planami nie wykryli inspektorzy nadzoru budowlanego z Wołomina, którzy sprawdzali budynek po zakończeniu inwestycji?

- Zastrzeżeń do tego budynku nie mieliśmy. My opieramy się na oświadczeniu kierownika i inspektora nadzoru. Obydwaj napisali, że budynek jest zgodny z projektem. Taki dokument posiadamy. Przy realizacji budowy mają prawo być pęknięcia. Poza tym ekspertyza pokazuje, że pęknięcia nie stanowią aż takiego zagrożenia dla budynku – mówi Zbigniew Aleksandrowicz, p.o. Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Wołominie.

Dziennikarze UWAGI! dotarli do kierownika budowy i inspektora nadzoru, pracujących wówczas przy budowie bloku w Ząbkach. Obaj zgodnie twierdzą, że w czasie prac plany budowlane nie były zmieniane, a oni pracowali według projektu, jaki dał im deweloper.

- Nie wierzę, że ktoś mógł wymazać z projektu ściany nośne. W tej chwili cała odpowiedzialność spada na dewelopera – twierdzi Tadeusz Gonera, emerytowany inspektor nadzoru budowlanego.

Dziennikarze UWAGI! dewelopera szukali kilka dni. Jego biuro na warszawskiej Pradze jest zamknięte. Okazało się jednak, że Łukasz Ś., właściciel firmy, ma jeszcze w Warszawie kilka innych spółek.

- Nie mam o czym z wami rozmawiać – zbył redaktora Łukasz Ś., właściciel firmy.

Wspólnota mieszkaniowa i Sebastian Bereś w ciągu roku trzy razy składali do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Dwukrotnie śledczy odmawiali wszczęcia postępowania.

- Prokuratorzy uznali, że nie było bezpośredniego zagrożenia zawalenia się tej budowli. Było zagrożenie, ale nie bezpośrednie. To, że zostały popełnione błędy przy budowie tego budynku, nie oznacza, że zostało popełnione przestępstwo – broni postawy prokuratury Artur Orłowski, Prokurator Rejonowy w Wołominie.

Wspólnota i mieszkańcy bloku przy Wiosennej w Ząbkach zamierzają pozwać dewelopera do sądu o odszkodowanie. Na razie czekają, co w tej sprawie zrobi prokuratura. Muszą jednak jak najszybciej naprawić konstrukcję budynku. Według rzeczoznawców może ich to kosztować nawet milion złotych.

podziel się:

Pozostałe wiadomości