Są poszukiwani listem gończym. Wciąż prowadzą dom opieki

TVN UWAGA! 225261
Skandaliczne zaniedbania urzędników nadzorujących prywatne domy opieki. Pomimo sygnałów płynących do Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie o przestępczej działalności właścicieli Domu Opieki w Nieporęcie, placówka nadal funkcjonuje i trafiają do niej kolejni majętni staruszkowie. Jaką rolę w procederze odgrywa pracownik socjalny szpitala w Grodzisku Mazowieckim?

Po raz pierwszy o placówce opiekuńczej w podwarszawskim Nieporęcie usłyszeliśmy w grudniu zeszłego roku. Trafiła tam, cierpiąca na demencję, ciotka Marka Foty.

- Jak pierwszy raz pojechaliśmy z siostrą do tego ośrodka, pan nas wpuścił do ciotki. Tam rozmawialiśmy. W pewnym momencie do siostry mówi: "Ewa, wiesz co, ja to bym chciała, żeby to wszystko, co mam, przepisać na Marka", czyli na mnie. W tym momencie znalazł się właściciel i natychmiast zaczął nas wypraszać - relacjonował dziennikarzom UWAGI! mężczyzna. Jak dodał, nie wiedział o tym, że w czasie wizyt u ciotki był podsłuchiwany, a gdy próbował ponownie zobaczyć się z krewną, nie został już do niej wpuszczony.

Poszukiwani

Przeznaczone dla starszych osób ośrodki, prowadzone przez małżeństwo Dulińskich i ich syna, działają od kilkunastu lat. Ich siedziby znajdowały się w różnych podwarszawskich miejscowościach. Dotarliśmy do właścicieli nieruchomości. Część z tych osób nie miała żadnych zastrzeżeń, inni narzekali na problemy z płatnościami. W dwóch przypadkach pojawiły się informacje o izolowaniu pensjonariuszy i możliwości pozbawiania ich majątków. Nikt nie chciał tego potwierdzić przed kamerą. W prokuraturze odnaleźliśmy jednak sprawę Zofii Tarasin.

- Dowiedzieli się, że ma ona znaczny majątek - powiedział Artur Oniszczuk z Prokuratury Rejonowej Praga Północ w Warszawie. - Postanowili, że to mienie, które posiadała, przynajmniej w części przywłaszczą. Wraz z pokrzywdzoną udawali się do banku, sama pokrzywdzona wypłacała pieniądze, a następnie te pieniądze były przywłaszczane - opisywał prokurator. Oszuści zabrali jej w ten sposób ponad 1,6 mln zł, a do tego jeszcze usiłowali przywłaszczyć 600 tys. zł.

Obecnie małżonkowie Małgorzata i Cezary Dulińscy są poszukiwani listem gończym. Pomimo prawomocnego wyroku trzech i pół roku więzienia, zignorowali wezwanie do stawienia się w zakładzie karnym. Tymczasem w internecie nadal można odnaleźć nagrania z udziałem poszukiwanych. Między innymi broniącego się przed zarzutami Cezarego Dulińskiego. Na filmie, zaprezentowanym na facebookowym profilu Stop pomówieniom, można zobaczyć, w jak wyglądały rozmowy ze staruszką.

Mieszkanie kupił notariusz

Zofii Tarasin nie ma już w Nieporęcie. Na zdjęciach z monitoringu podwarszawskiej placówki widać jak odbierają ją członkowie dalszej rodziny. Cierpiąca na demencję, ponad 90-letnia dzisiaj staruszka, przebywa w domu opieki pod Krakowem. Ukradzionych kobiecie pieniędzy nie udało się odzyskać. Przepadło też mieszkanie w centrum stolicy. Jak dowiedzieli się dziennikarze UWAGI!, pani Zofia przekazała lokal właścicielce ośrodka w Nieporęcie w zamian za dożywocie, które następnie zamienione zostało na mniej korzystną umowę 10-letniej renty. Następnie zaś mieszkanie Zofii Tarasin kupił notariusz, który brał udział w przepisywaniu lokalu.

On sam odmówił wypowiedzi przed kamerą. Powołał się na obowiązującą go tajemnicę notarialną i odesłał nas do rzecznika Izby Notarialnej w Warszawie. - Jeżeli taki notariusz wiedział już w tym momencie, że zamierza nabyć tę nieruchomość, lub jest nią zainteresowany, wtedy ocena takiego działania może być dokonywana przez pryzmat bezwzględnego zakazu dokonywania czynności, które dotyczą samego notariusza - powiedziała Jolanta Monika Niedziela z Okręgowej Izby Notarialnej w Warszawie.

To jednak nie wszystko. Ten sam warszawski notariusz występował również w sprawie 86-letniej pani Heleny, ciotki pana Marka. Okazuje się, że kobieta zdążyła już przekazać notarialne pełnomocnictwo do kont bankowych prowadzącemu ośrodek synowi skazanego małżeństwa. Dwa tygodnie po podpisaniu pełnomocnictwa biegła sądowa uznała, że majętna staruszka nie ma świadomości tego co robi.

O sprawie mówiliśmy wczoraj w UWADZE! i w Uwadze! po Uwadze:

Polecała dom opieki

Z naszych ustaleń wynika, że obecnie prowadzona przez syna małżonków Dulińskich placówka nadal działa. To możliwe ponieważ pensjonariuszy kieruje osoba zaufania publicznego, jaką jest pracownica socjalna szpitala w Grodzisku Mazowieckim Wiesława R.. Ta sama, która wysłała do Nieporętu nie tylko panią Helenę, ale też naszego dziennikarza, mówiącego o bogatym stryjku. Podobnie było także wtedy, gdy nasza dziennikarka, udająca sąsiadkę zamożnej staruszki, poprosiła o pomoc Wiesławę R.. Pracownica szpitala również poleciła dom w Nieporęcie, twierdząc jednocześnie, że placówka działa legalnie i jest pod nadzorem gminy.

Tymczasem ośrodek nie posiada żadnych zezwoleń i działa poza prawem, co potwierdziła nam Ewa Zalewska, kierowniczka Ośrodka Pomocy społecznej w Podkowie Leśnej. - Sprawdziliśmy ten ośrodek - mówiła w rozmowie z reporterem UWAGI! i dodała, że nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego wciąż kierowani są tam ludzie.

Zapytaliśmy Wiesławę R. o sprawę oficjalnie, ta jednak zaprzeczyła, jakoby współpracowała z domem opieki. - Jestem pracownikiem socjalnym - stwierdziła. - Nikomu tam się nie stała krzywda, nikt nie był zaniedbany - utrzymywała. Dodała też, że nie słyszała, jakoby ktokolwiek był oszukany. - Ja w takie rzeczy nie wnikam - mówiła. Zaprzeczyła też temu, że - polecając placówkę - kierowała się sytuacją majątkową przyszłych pensjonariuszy.

Zarządzający domem opieki syn poszukiwanych Małgorzatę i Cezarego Dulińskich natomiast, gdy zapytaliśmy go o to, dlaczego wciąż przyjmuje do siebie podopiecznych, zaprzeczył. Stwierdził też, że w domu opieki jest "nikim". - Nie mam z panem o czym rozmawiać - stwierdził.

Dlaczego nie zareagowali?

Tymczasem, jak powiedział Artur Oniszczuk, śledczy od dawna informowali wojewodę o tym, że prowadzone przez państwa Dulińskich domy opieki nie mają zezwolenia wojewody. - Kilkukrotnie informowaliśmy urząd wojewódzki, wojewodę, że takie domy są prowadzone - wspomniał i dodał, że śledczy alarmowali o tym już na etapie postępowania przygotowawczego, które toczyło się od 2013 roku.

Na wyznaczenie spotkania z osobami, które odpowiedzialne są za skandaliczne zaniedbania i tolerowanie działalności nielegalnej placówki, czekaliśmy przez tydzień. Urzędnicy ostatecznie odmówili nam jednak odpowiedzi na jakiekolwiek pytania, tłumacząc że składają zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa na szkodę pensjonariuszy ośrodka w Nieporęcie.

Początkowo również pisemnie Urząd Wojewódzki odmówił jakichkolwiek informacji o działaniach urzędników. W końcu otrzymaliśmy jednak pisemną odpowiedź. Urząd przyznał, że kontrolował placówkę i półtora roku temu wymierzył jej właścicielce 10 tysięcy złotych kary. Urzędnicy twierdzą, że nie mogą zamknąć placówki bo według nich przepisy pozwalają na to tylko w przypadku zagrożenia zdrowia i życia ludzi. Obecnie w ośrodku trwa kolejna kontrola.

TVN UWAGA! 1600991

podziel się:

Pozostałe wiadomości