Dlaczego nie wezwano pogotowia do 14-letniego ucznia?

TVN UWAGA! 194235
14-letni Mikołaj, uczeń warszawskiego gimnazjum, uległ na WF-ie tak poważnemu wypadkowi, że zagrożone było jego życie. Chłopcu pękła trzustka. Jednak tuż po wypadku ani nauczyciel, z którym akurat miał lekcję, ani szkolna pielęgniarka, nie wezwali do niego karetki. Czy ktokolwiek poczuwa się do błędu?

- To była lekcja WF-u, graliśmy sobie na boisku. Zderzyłem się z kolegą, ja nadziałem się na jego kolano i upadłem. Nie mogłem przez chwilę oddychać - opowiada Mikołaj Barański. - Po paru minutach pan poprosił dwóch kolegów, żeby pomogli mi dojść do pielęgniarki. Pielęgniarka kazała mi poleżeć, z nadzieją, że ból przejdzie - relacjonuje.

Pęknięta trzustka

Gdy tego samego dnia Mikołaj trafił do szpitala, okazało się, że w wyniku zderzenia z kolegą pękła jego trzustka. Chłopiec przeszedł dwie operacje, po czym w szpitalu spędził cztery tygodnie - dwa na oddziale intensywnej opieki medycznej. Trzy miesiące nie chodził do szkoły.

- Jeżeli brzuch zostanie gwałtownie dociśnięty do tylnej ściany jamy brzusznej, to wtedy ten kruchy narząd jakim jest trzustka zostaje zmiażdżony o kręgosłup - wyjaśnia prof. Andrzej Kamiński, kierownik Oddziału Klinicznego Chirurgii i Urologii Dziecięcej i Pediatrii w Samodzielnym Publicznym Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie.

- W przypadku tego pacjenta doszło do głębokiego pęknięcia, właściwie do rozerwania ze zmiażdżeniem środkowej części trzustki. Gdyby nie udzielono temu dziecku właściwej pomocy, dłużej trwający tego typu uraz doprowadziłby do śmierci.

Młodzież często symuluje?

Po operacjach specjaliści zdiagnozowali u Mikołaja zespół stresu pourazowego. Tymczasem jego matka usiłowała wyjaśnić w szkole, dlaczego tuż po wypadku jej dziecku nie zapewniono fachowej pomocy.

- Wielokrotnie mówiłam pani dyrektor, że mam żal, że nie zostało wezwane pogotowie. Pani dyrektor tłumaczyła mi, że nie było podstaw do wezwania pogotowia ponieważ młodzież często symuluje, by uniknąć kartkówek czy klasówek - mówi Violetta Barańska, mama Mikołaja.

Dwa protokoły

Rodzice Mikołaja otrzymali dwa protokoły powypadkowe. W pierwszym napisano: "Udzielona pomoc: nauczyciel, pielęgniarka szkolna, następnie lekarz". W drugim dokumencie zostali już tylko nauczyciel i pielęgniarka, dodano natomiast zdanie: "w szkole nie ma gabinetu lekarskiego i nie przyjmuje żaden lekarz".

Chcąc zweryfikować wersję szkoły, dziennikarka UWAGI! umówiła się na rozmowę z dyrektorką placówki. W szkole oprócz niej naszą reporterkę przywitał rzecznik dzielnicy Praga Południe, na której terenie znajduje się placówka. Specjalista od kontaktów z mediami nie odstępował nas na krok, jednak skomentować sprawy w imieniu burmistrza nie chciał. Rozmowom przysłuchiwał się zza pleców reporterki UWAGI!

- Pogotowie wzywa się na podstawie pewnych przesłanek. Myślę, że jest bardzo prosto ocenić tę sytuację z perspektywy czasu. Decyzje, które były podejmowane, były podejmowane na podstawie objawów, które zostały tak, a nie inaczej zdiagnozowane przez pielęgniarkę szkolną - komentuje sytuację Anna Naja, dyrektorka Zespołu Szkół nr 77 w Warszawie.

"Myślę, że się zachowałam prawidłowo"

Iwona Wojda jest pielęgniarką w tej szkole od 24 lat. To do niej, tuż po fatalnym wypadku, dwóch kolegów zaprowadziło Mikołaja.

- Myślę, że się zachowałam prawidłowo - tłumaczy Iwona Wojda, szkolna pielęgniarka. - Dziecko leżało u mnie około półtorej godziny i poza bólem w klatce piersiowej nic się z nim nie działo. Na dany moment, kiedy udzielałam dziecku pomocy, uważam, że nie było zagrożenia takiego, żebym musiała wzywać karetkę - mówi.

Będzie kontrola

Sprawa będzie miała swój ciąg dalszy. Zainteresowało się nią kuratorium oświaty. Jeżeli potwierdzą się zarzuty, pedagogom grożą konsekwencje.

- Informacji o tym wypadku dotychczas nie otrzymaliśmy od dyrektora szkoły - mówi Andrzej Kulmatycki, rzecznik Kuratorium Oświaty w Warszawie. - Wiemy o tym zdarzeniu od rodziców dziecka. W tej chwili tę sprawę analizujemy i najprawdopodobniej w najbliższym czasie zostanie w tej szkole przeprowadzona kontrola. Jeżeli znajdziemy przesłanki, które wskazywałyby na niedopełnienie obowiązków, może nawet zostać skierowany wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego - zapowiada.

Kontrola kuratorium w szkole, gdzie doszło do wypadku, ma się rozpocząć w najbliższych dniach. Rodzice Mikołaja rozważają skierowanie sprawy do sądu.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod kątem Waszych alertów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości