Dlaczego chcą, by fotoradary wróciły?

TVN UWAGA! 205548
Pół roku po wprowadzeniu zakazu używania przez straże miejskie i gminne fotoradarów rejestrujących przekroczenia przez kierowców dopuszczalnej prędkości, otrzymaliśmy alarmujący sygnał z pomorskiego Człuchowa. Wójt gminy chciał nam na miejscu pokazać dramatyczną sytuację na drogach i tragiczne skutki wywołane tym zakazem. Nasz reporter przyjął zaproszenie…

Brak fotoradarów wpływa na ilość wypadków

- Na tych drogach dzisiaj nie ma ani jednego fotoradaru. I zaczęły się mnożyć makabryczne wypadki. W tej chwili kontroli drogowej nie ma. No i trup ściele się gęsto… Sytuacja jest tragiczna. Tam gdzie stały fotoradary, szaleńcy drogowi robią rajdy – przedstawia aktualną sytuację Adam Marciniak, wójt gminy Człuchów.

Poprosiliśmy pana wójta, by pokazał nam te miejsca. Pierwsze zdziwienie nastąpiło już po chwili. Bijący na alarm z powodu likwidacji fotoradarów i panoszącego się drogowego piractwa wójt, sam w ciągu kliku minut popełnił pięć drogowych wykroczeń. Według kryteriów stosowanych przez własną Straż Gminną straciłby 500 zł i zarobił dziewięć punktów karnych.

- Problem polega na tym, że część kierowców nie jeździ już brawurowo. W tej chwili jeżdżą szaleńczo. I robią z publicznej drogi tory wyścigowe.

Policja nie odnotowała pogorszenia się bezpieczeństwa na drogach

Do ilu groźnych wypadków doszło z powodu likwidacji gminnych fotoradarów? Czy policja zdaje sobie sprawę z tragicznej sytuacji, o której mówi wójt gminy Człuchów?

- Nasze statystyki nie wskazują, żeby sytuacja na drogach w okolicach Człuchowa pogorszyła się. Ilość wypadków i zdarzeń drogowych jest podobna jak w zeszłym roku. Podczas działania fotoradarów były trzy wypadki śmiertelne w gminie Człuchów. Jednak nie można tych wypadków wiązać z obecnością fotoradarów. Akurat wszystkie te trzy wypadki miały miejsce poza obszarem zabudowanym, w odległości od kilku do kilkunastu kilometrów od najbliższego fotoradaru. Tak że nie można wiązać tych zdarzeń z obecnością czy brakiem fotoradarów – mówi Sławomir Gradek z Komendy Powiatowej Policji w Człuchowie.

Gminy chcą zarabiać

Jeśli nie pogorszyło się bezpieczeństwo na drogach, czemu wójt Człuchowa bije na alarm? Jaki jest prawdziwy powód jego wzburzenia i obaw części mieszkańców? Dziennikarze miejscowego tygodnika, którzy od lat patrzą na ręce lokalnej władzy, twierdzą, że wcale nie chodzi o brawurę kierowców.

- Moim zdaniem podstawowy problem to jest brak chodnika. Koło szkoły, po jednej stronie jest chodnik, natomiast po drugiej stronie jest przedszkole i tam dzieciaki nie mają jak bezpiecznie dojść. I to z tego powodu mieszkańcy nie czują się bezpiecznie – wyjaśnia Maria Sowisło, redaktor naczelna „Tygodnika Człuchowskiego".

- Myślę, że to nie pieniądze są problemem, bo przez lata straż gminna w Człuchowie generowała milionowe zyski dla budżetu gminy. W szczytowych latach to było około ośmiu milionów złotych. Tak naprawdę wystarczyła ułamkowa część tych pieniędzy, którą można było wrzucić do budżetu zarządcy drogi i wspólnym siłami zbudować coś, co poprawiło by tu bezpieczeństwo, na przykład chodnik czy światła – dodaje Wojciech Piepiorka, dziennikarz „Tygodnika Człuchowskiego".

- Moim zdaniem te wszystkie opowieści o wypadkach są na użytek tego, by udowodnić, że te fotoradary spowalniały ruch, że są potrzebne, no i siłą rzeczy, by gminy znowu na nich zarabiały – kończy Maria Sowisło.

Już ponad rok temu Najwyższa Izba Kontroli ogłosiła, że wiele straży gminnych i miejskich, m.in. z Pomorza kontrolowało prędkość przy pomocy fotoradarów dla zysku. Choć średnie przekroczenia prędkości przez kierowców były minimalne, każde z nich karano co najmniej stuzłotowym mandatem. W efekcie zarobki gmin-rekordzistów wynosiły blisko dziesięć milionów złotych rocznie i przez wiele lat były fundamentem miejscowych budżetów.

Gminy skarżą zakaz używania fotoradarów

Władze Białego Boru nie kryją, że nadal marzą o powrocie fotoradarowej hossy. Wspólnie z innymi gminami złożyły skargę na przepisy zakazujące ich strażom używania fotoradarów.

Czy strażnicy z Człuchowa wobec zakazu używania radarów zajęli się innymi problemami mieszkańców? Choć przez lata chwalili się działaniami edukacyjnymi i profilaktycznymi, teraz w ich siedzibie zastaliśmy zamknięte na głucho drzwi. Okazało się, że straż gminna została kilka tygodni temu… zlikwidowana.

- Nachalna nagonka na ludzi ze straży gminnej spowodowała, że oni sami nie bardzo już chcieli pracować. Teraz znaleźli sobie inne zajęcia. To jest zamknięta karta i nie ma co już do tego wracać – twierdzi Adam Marciniak, wójt gminy Człuchów.

Skarga Białego Boru, Kobylnicy i kilku innych gmin czeka na rozpatrzenie przez Trybunał Konstytucyjny. Policja zapewnia, że cały czas kontroluje między innymi nieoznakowanymi radiowozami prędkość w miejscach, gdzie do tej pory działały fotoradary. Apelujemy - zwłaszcza przed wakacyjnymi podróżami - o szczególnie ostrożną jazdę i przestrzeganie przepisów niezależnie od tego, czy na naszej drodze zainstalowano fotoradar.

podziel się:

Pozostałe wiadomości