„Bezpieczeństwo czy łupienie kierowców?”

TVN UWAGA! 135198
Nowe rozwiązania dotyczące bezpieczeństwa na jednym z głównych skrzyżowań Wejherowa miały służyć poprawie bezpieczeństwa pieszych, a także ulepszeniu warunków jazdy. Jak się okazuje, zainstalowane światła wywołały burzę i protesty. Dlaczego skrzyżowanie stało się kością niezgody kierowców i lokalnych urzędników?

- Mam dwa mandaty. Wyhamowanie na tym skrzyżowaniu jest niemożliwe w ciągu trzech sekund, nawet jadąc z prędkością dozwoloną ,czyli 70 kilometrów na godzinę – mówi Mateusz Bok, mieszkaniec Redy. Zainstalowanie na skrzyżowaniu sygnalizacji świetlnej wywołuje protesty kierowców, którzy raz po raz otrzymują mandaty. Uważają, że to wina zbyt szybko zmieniającego się światła żółtego. Kierowcy chcąc uniknąć ostrego hamowania, przejeżdżają na żółtym świetle, które niemal natychmiast zmienia się w czerwone. - Czas trzech sekund nie umożliwia wszystkim zatrzymania się w zgodzie z przepisami. Obliczyłem drogę hamowania dla 70 kilometrów na godzinę, przyjmując, że asfalt jest mokry. Pięć sekund potrzebujemy, żeby na pewno się zatrzymać, ale trzech sekund potrzebują władze miasta, żeby zebrać półtora miliona złotych od kierowców – mówi Andrzej Andrzejczak, mieszkaniec Rumii. Tylko po dwóch miesiącach od zainstalowania świateł na skrzyżowaniu, do budżetu miasta z mandatów wpłynęło prawie półtora miliona złotych. Jednak skrzyżowanie skłóciło nawet urzędników. - Nie chodzi tutaj o dochody dla miasta Wejherowa. Została dokonana analiza wykroczeń na tym skrzyżowaniu i wynikało z nich, że kierowcy nagminnie przejeżdżają na czerwonym świetle - twierdzi Zenon Hinca, komendant Straży Miejskiej w Wejherowie. - To jest taka niespodzianka – jedziesz, masz zielone i nagle cię złapie na samej linii czerwone. Dla nich ważniejsza jest kasa. To skrzyżowanie jest dla mnie swoistą pułapką na kierowców. Paradoksem jest to, że ci, co jadą z nadmierną prędkością, zdążą przejechać. Ci, którzy jadą wolniej, zdążą się załapać na mandat. Mam nadzieję, że nam chodzi o bezpieczeństwo a nie o łupienie kierowców – mówi Józef Reszke, starosta wejherowski. Interwencje w Zarządzie Dróg, tak kierowców jak i starosty, nie przyniosły żadnych zmian. - Na razie będziemy obserwowali. Jeżeli ilość przejazdów na czerwonym świetle nadal będzie się tam utrzymywała na tak wysokim poziomie, to rozważymy obniżenie dopuszczalnego limitu prędkości do 50 km na godzinę. Na razie niczego nie będziemy zmieniali – mówi Piotr Michalski, Zarząd Dróg Krajowych i Autostrad w Gdańsku.

podziel się:

Pozostałe wiadomości