Wracamy do historii 20-letniego Dominika. Chłopak przechodził rodzinne piekło. Od matki całe życie słyszał, że jest nikim. Był bity i szarpany. W październiku ubiegłego roku, upokorzony po raz kolejny, nie wytrzymał. Chwycił nóż i zadał ciosy. W trakcie szarpaniny chłopak ciężko ranił nożem matkę i jej partnera, który zmarł na miejscu. Dominikowi grozi dożywotnie więzienie.
„Piłam dwa, trzy litry dziennie”
39-letnia Agnieszka K. urodziła Dominika w wieku 18 lat. Ojciec wyparł się dziecka. Kobieta wychowywała go sama, mieszkając u swoich rodziców. Poznała nowego mężczyznę, z którym zamieszkała i urodziła drugiego syna. Coraz więcej piła. Na odwyku związała się z Rafałem P., który w ubiegłym roku zginął od ciosów Dominika.
- Pierwszy raz spróbowałam alkoholu jak miałam 17 lat. Ale nie od razu się rozpiłam. To było dużo później, jak miałam 25 lat. Po prostu lubiłam wypić i to był mój błąd. Dziennie piłam dwa, trzy litry. Wypiłam, spałam i tak w kółko. Nie wiem, czemu alkohol stał się najważniejszy – przyznaje matka.
Pogrążona w chorobie alkoholowej kobieta coraz bardziej zaniedbywała opiekę nad dziećmi. Pozbawiono ją opieki nad młodszym synem. Dominik został przy matce. Traktowała go jednak coraz gorzej.
- W domu było ciągłe pijaństwo. Byłem bity, miałem kary, klęczałem na grochu. Byłem też wyzywany, słyszałem, że jest nikim – opowiadał Dominik.
TVN UWAGA! 1671756
Dominik nie wytrzymał
W dniu, w którym doszło do tragedii, Dominik zauważył, że znowu zniknęły jego rzeczy.
- Spytałem ich, czy znowu sprzedali je za wódkę. Powiedzieli mi: „sp…alaj gnoju.” Zobaczyłem nóż. Poszedłem do pokoju, kopnąłem w drzwi i szyba się rozleciała – relacjonował przed sądem Dominik.
Wywiązała się kłótnia. W trakcie szarpaniny chłopak ciężko ranił nożem matkę i jej partnera.
- Mama weszła do pokoju. Jedną ręką złapała mnie za gardło, a drugą zrzuciła telewizor. Bałem się, nie wiedziałem, co zrobić i chyba wtedy ją dźgnąłem. Myślałem, że uderzyłem ją raz, teraz okazuje się, że to były dwa ciosy. Wtedy pojawił się partner mamy, zaczął mnie podduszać, okładać pięściami. Zacząłem go dźgać – zeznawał Dominik.
„Nie chcę, żeby on poszedł do więzienia”
Matka Dominika w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Po kilku miesiącach jej stan się poprawił. Kobieta spotkała się z naszym reporterem. W trakcie rozmowy pokazaliśmy jej fragmenty wcześniejszych reportaży, w których Dominik opowiada o piekle rodzinnego domu. Wyraźnie poruszona przyznaje, że to jej syn, jako jedyny przez lata dbał o ten dom.
- Pieniądze na alkohol często pochodziły od Dominika. Nie dawał mi ich, sama je zabierałam. A Dominik dbał o wszystko, troszczył się, żeby lodówka była pełna, żeby opłacić wszystko – opowiada kobieta.
Z feralnego dnia, jak mówi, nie pamięta zbyt wiele.
- Pamiętam, że wzięliśmy Dominika gry i poszliśmy je sprzedać. Nie wiem, co było potem – twierdzi.
Pierwsze spotkanie matki z synem odbyło się dopiero na sali sądowej.
- Widziałam go na sprawie i płakać mi się chciało. Dopiero w sądzie pomyślałam, jak on się czuł, że był totalnie odrzucony przez matkę. Nie rozmawiałam z nim, ale bardzo bym tego chciała. Chcę mu powiedzieć, że bardzo żałuję tego, co się stało. Chcę żyć w trzeźwości, móc z nim mieszkać i żeby wszystko się dobrze potoczyło. Nie chcę żeby on poszedł do więzienia – kończy kobieta.
W marcu ruszył proces Dominika w Sądzie Okręgowym w Jeleniej Górze. Sąd zapoznał się z dotychczasową sytuacją chłopaka.
- Był osobą spokojną, zrównoważoną, cichą, zamkniętą w sobie. Z drugiej strony mieliśmy sytuację bezustannego ataku na niego. To był atak na ludzka godność – mówił sędzia.
Wcześniej Agnieszka K. została skazana na rok więzienia w zawieszeniu już na pierwszej rozprawie. Sąd nie miał wątpliwości, co do jej winy. Objęto ją nadzorem kuratora. Zobowiązała się do kontynuowania terapii antyalkoholowej.