- Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu, która prowadzi postępowanie w sprawie doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem pokrzywdzonych osób, ustaliła, że przy zawieraniu umów zamiany mieszkań poszkodowani byli wprowadzani w błąd przez Krzysztofa P. Mężczyzna zaniżał wartości przejmowanych mieszkań i podawał nieprawdziwe informacje na temat warunków technicznych w lokalach, które poszkodowani dostawali w zamian. Biegły rzeczoznawca wyliczył, że sprawca zyskał w ten sposób około półtora miliona złotych. Mężczyzna ze swojego procederu zrobił sobie stałe źródło dochodów - mówi dziennikarce UWAGI! TVN Robert Mielczarek, Naczelnik Wydziału I Śledczego Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. - Ze względu na wysoką karę, jaka grozi Krzysztofowi P. za taki czyn, oraz obawę, że może wpływać na inne osoby związane z tą sprawą prokurator skierował do sądu wniosek o tymczasowy areszt. - dodaje Mielczarek.
Niekorzystne umowy
O Potoku - małej wiosce w Lubuskiem, tuż przy granicy polsko-niemieckiej, do której Krzysztof P. przesiedlał ludzi nakłanianych do podpisywania niekorzystnych umów - mówiliśmy w reportażu w UWADZE! w styczniu. Krzysztof P. kupił mieszkania w Potoku za 2 tysiące złotych, bo były w tak fatalnym stanie. Następnie, wykorzystując bezradność życiową, zły stan zdrowia czy alkoholizm swoich ofiar, namawiał je do opuszczenia swoich lokali i przeprowadzki do zniszczonych i bezwartościowych lokali, bez ogrzewania i ciepłej wody. Pierwsze ofiary zaczęły do nich trafiać już 10 lat temu.
Dla poszkodowanych mężczyzna pozostawał nieuchwytny, zmieniał adresy zamieszkania, nie odbierał telefonów.Prokuratura przygotowuje w tej sprawie akt oskarżenia. Mężczyźnie grozi nawet 10 lat pozbawienia wolności.