Zakrapiana wycieczka starostów

W połowie października grupa starostów z województwa zachodniopomorskiego pojechała do Brukseli zwiedzać Parlament Europejski. Wraz z nimi jechała młodzież i dziennikarze. Jednak za sprawą kilku samorządowców wyjazd bardzo szybko zamienił się w alkoholową libację.

- Widać było, że jest to ekipa, która nie raz się spotkała w okolicznościach alkoholowych – mówi Leszek Ozimek, dziennikarz, który uczestniczył w wyjeździe. – Taki mają widocznie sposób spędzania wolnego czasu – dodaje. Jednym z tych, którzy się upili podczas wyjazdu był starosta wałecki - Janusz Różański. Za to zachowanie usunięto go, co prawda z zarządu konwentu, ale pozostał starostą. - Wszyscy jesteśmy ułomni, wszyscy popełniamy większe lub mniejsze błędy, dlatego proszę o tą zwykłą, ludzką wyrozumiałość – mówił podczas sesji rady powiatu starosta wałecki. Janusz Różanski nie stracił stanowiska starosty, bo tylko czterech radnych powiatu podpisało się pod wnioskiem o jego odwołanie. Pozostali uznali, że nie ma takiej potrzeby. - Starosta jest powoływany przez radę powiatu i ma nad sobą tylko dwóch zwierzchników – przewodniczącego rady powiatu i całą grupę radnych powiatowych – komentuje Krzysztof Ciach, przewodniczący Konwentu Starostów Powiatów Województwa Zachodniopomorskiego. - To oni powinni być władni w tym, żeby rozliczyć za taki wyjazd, bo niestety to, co się stało było skandaliczne – kontynuuje. Kolejnym samorządowcem, którego zachowanie w drodze do Brukseli było oburzające jest starosta goleniowski. Jerzy Jabłoński jednak do dziś nie uważa, żeby jego zachowanie kompromitowało urząd. - Ten autobus nie stał, tylko jechał – mówi Jerzy Jabłoński, starosta goleniowski. - Kwestia poruszania się nie świadczy o tym, w jakim stopniu upicia, upojenia ja mogłem być – ocenia sprawę starosta. - Ja czuję się człowiekiem honoru. Uważam, że nie skompromitowałem urzędu do tego stopnia, żeby podawać się do dymisji. Jeżeli dowody, które są niezbite w stosunku do mojego niewłaściwego zachowania potwierdzą się, ja również złożę dymisję – dodał. Według uczestników wyjazdu, to starosta policki był tym, który zachowywał się w sposób najbardziej kompromitujący: przeklinał, śpiewał wulgarne piosenki i obrażał pozostałych pasażerów autokaru. Tylko ten ze starostów postanowił złożyć rezygnację z funkcji starosty. - Wy przecież wiecie, że nie jestem ani awanturnikiem, ani pijakiem, ani człowiekiem agresywnym w towarzystwie nawet z alkoholem, ani terrorystą ani Bóg wie, czym jeszcze – mówił podczas sesji rady powiatuHenryk Ćwiacz, starosta policki.- W związku z niewłaściwym zachowaniem się podczas podróży autokarem jadącym do Brukseli składam rezygnację z funkcji starosty polickiego - zakończył wstydliwą aferę Henryk Ćwiacz.

podziel się:

Pozostałe wiadomości