16-letni Emilian odciął sobie kciuk prawej ręki piłą. Natychmiast został przewieziony do szpitala. Jego rodzina miała nadzieję, że dzięki temu palec uda się jeszcze uratować. - Ten amputowany fragment kciuka był przywieziony razem z pacjentem. Natychmiast został zakonserwowany w soli i lodzie i przygotowany żeby go zaimplantować. Niestety szpital powiatowy nie jest miejscem, w którym możemy takiej operacji dokonać. dlatego poszukiwaliśmy szpitala, który takiej operacji mógłby się podjąć - opowiada Marek Janicki, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala Zachodniego w Grodzisku Mazowieckim. Mijały kolejne minuty. Lekarz wykonał kilkadziesiąt telefonów. Wreszcie po dwóch godzinach znalazł specjalistów, którzy mogliby przyszyć palec. Ci zażądali zdjęcia odciętego kciuka. Po przesłaniu filmu z aparatu komórkowego i zdjęć lekarze ze Szczecina podejmują decyzje, kciuka nie da się przyszyć. - absolutnie nie podjąłbym się oceny takiego chorego ani na podstawie zdjęć, ani telefonicznie. Ja pacjenta muszę dotknać - mówi Marek Janicki, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala Zachodniego w Grodzisku Mazowieckim. Upływają kolejne godziny. Dramat młodego człowieka trwa. Ordynator odsyła karetką Emiliana do dwóch szpitali w Warszawie. Pierwszy nie wykonuje operacji u dzieci. Po 7 godzinach i konsultacjach w kolejnym zapada ostateczna decyzja kciuka nie da się przyszyć. - Czułam niemoc ordynatora. Przecież to jest proste do zrobienia. Wystarczyłby system, w którym wyświetlałoby się, która placówka mogłaby się danym przypadkiem zająć - opowiada matka Emiliana. W każdym województwie istnieje stanowisko lekarza koordynatora. Jednak ma on w swoich obowiązkach koordynacje działania karetek. A także koordynacje zdarzeń masowych. Jeśli pacjent jest w szpitalu lekarze nie mogą korzystać z pomocy koordynatora i muszą radzić sobie sami. Ordynator szpitala powiatowego w Grodzisku Mazowieckim zrobił wszystko aby chłopcu przyszyć palec. Jednak czy inni zrobili wystarczająco dużo...?